piątek, 31 grudnia 2010

Nowy rok



Kochani,

Z okazji nadchodzacego Nowego Roku chcialabym zyczyc wam, aby byl on jeszcze lepszy od poprzedniego. Wielu wspanialych, pelnych radosci chwil, wytrwalosci w darzeniu do celu i duzo, duzo nadziei w sercach. Oby byly one wypelnione szczesciem i miloscia. Niech spelnia sie wszystkie wasze marzenia!
Ola

piątek, 24 grudnia 2010

Wesołych Świąt!



Kochani!
W tym wyjątkowym czasie Świąt Bożego Narodzenia życzę wam dużo pogody ducha, spokoju i rodzinnego ciepła. Oby te Święta przepełnione były niegasnącą nadzieją i miłością.

Pozdrawiam serdecznie :*


piątek, 10 grudnia 2010

Muffiny świąteczne


Jak widzicie przerwa w moim blogowaniu przedluzyla sie znacznie bardziej niz planowalam. Juz miesiac od kiedy nic tu nie pisalam, bardzo was przepraszam. Nie wynika to jednak z mojego lenistwa (ok, moooze czasem :p) ale z ciaglego braku czasu. Kiedy wracam do domu jedyne o czym marze to ciepla herbata, koc i sen. Dobra ksiazka tez jest mile widziana! Nie stac mnie jednak na tak rzetelne blogowanie jak kiedys. Moze teraz bedzie troche lepiej, w koncu nadchodza Swieta, bedzie troche wiecej luzu :-)
Mimo, ze w pisaniu sie opuscilam(przyznaje bez bicia!), swiateczne wypieki juz przygotowane. Piernik upieczony, lezy w szufladzie i czeka na swoja wielka chwile. Podobnie Christmas cake i ciasto na pierniczki. W tym roku, tak jak w latach ubieglych bede piec pierniczki Bakerlady i Agoniak. Te pierwsze sa moimi najnaj! :-)
Pare dni temu przygotowalam tez mincemeat, pierwszy raz w zyciu, jestem strasznie ciekawa jak tez beda nam mince pies smakowac:)

Dzis za to cos szybkiego, ze swiatecznym akcentem, na rozgrzewke!
Muffiny Swiateczne to nic innego jak muffinki z zurawina i czekolada, z korzenna nuta. Mozna zamiast czekolady dodac mak, eksperymentujcie!
milego weekendu:)


Muffinki świątecze


2 szklanki mąki
2/3 szklanki cukru
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżeczka sody oczyszczonej
szczypta soli
1 szklanka świeżej, mrożonej lub suszonej żurawiny
3/4 szklanki maślanki
1/3 szklanki mleka
60 g roztopionego masła
1 duże jajko
1 łyżka soku z cytryny
1 łyżeczka przyprawy korzennej
1/4 lyzeczki cynamonu
60g gorzkiej/mlecznej czekolady pokrojonej w mala kosteczke


W jednym naczyniu wymieszać składniki suche, w drugim mokre. Połączyć zawartość obu naczyń i wymieszać, ciasto powinno być grudkowate, nie wymieszane na gładką masę. Ciasto przelozyc do foremek na muffinki do 3/4 ich wysokości.
Piec około 25 minut w temperaturze 190ºC. Wystudzić.


Smacznego!

czwartek, 4 listopada 2010

Szarlotka idealna




Powoli, powoli zaczynam juz przygotowania do zblizajacych sie Swiat. Poczatek listopada to idealny czas na Christmas Cake! Wiadomo w koncu, ze im ciasto dluzej lezy, tym jest smaczniejsze;) w tym roku na naszym stole (mam nadzieje) pojawia sie tez Mince pies, pierwszy raz ;-)
Jednak poki co, jakoze ani do jednego, ani do drugiego nie zdazylam sie jeszcze zabrac proponuje jedna z najlepszych szarlotek jakie mielismy ostatnio okazje sprobowac. W te chlodne, jesienne wieczory kawalek takiego ciasta plus kubek cieplej herbaty moze zdzaialac cuda;)
Kruchy spod, przepyszne, lekko podduszone jablka, ze swieza wanilia. Do tego kruszonka. Szarlotka po prostu idealna.
Za przepis dziekuje Lisce z bloga White Plate;)



Szarlotka z kruszonka
/cytuje za Liska/


a ciasto kruche:
300 g mąki
180 g masła pokrojonego w małe kawałeczki
50 g brązowego cukru
4 żółtka

Na jabłka:
1 kg jabłek (używam szarej renety)
150 g cukru
2 łyżeczki przyprawy do piernika

Kruszonka:
1,5 łyżki miękkiego masła
4 łyżki mąki
2 łyżki cukru
1 łyżeczka cukru waniliowego

Do posmarowania: żółtko wymieszane z 2 łyżeczkami śmietany (dowolnej)

Kruszonka:
wszystkie składniki utrzeć przy pomocy łyżki.

Ciasto:
zagnieść wszystkie składniki na gładkie kruche ciasto i włożyć do lodówki na pół godziny.
Jabłka obrać, pokroić na małe kawałki, umieścić w garnku, dodać kilka łyżek wody i dusić do czasu, aż się rozpadną (10-15 minut). Dodać cukier, przyprawę do piernika. Odstawić do ostudzenia.
2/3 ciasta rozwałkować i wylepić nim dół tortownicy (26-28 cm) - ja wylepiem ciastem również 1/3 wysokości boku tortownicy.
Piekarnik nagrzać do 200 st C, ciasto ponakłuwać widelcem i wstawić na 15 minut (można również na wierzchu surowego ciasta rozłożyć kawałek papieru do pieczenia i wypełnić suchą fasolą - ma to zapobiec podnoszeniu się ciasta podczas podpiekania).
Wyjąć z piekarnika, wypełnić jabłkami. Z pozostałej części ciasta zrobić paski rownej szerokości i ułożyć na cieście (można również tę część ciasta zetrzeć na tarce).
Posmarować żółtkiem wymieszanym z 2 łyżeczkami śmietany, obsypać kruszonką i wstawić do piekarnika na ok. 30 minut.

Po upieczeniu ostudzić, oprószyć cukrem pudrem.

Smacznego!

niedziela, 24 października 2010

Stara, dobra Bakewell Tart





W przepisie na Bakewell Tart nie ma tak naprawde nic specjalnego. Nie jest to przepis, na ktorego widok zaczynamy powaznie zastanawiac sie czy w ogole podolamy. Nie ma tu wyszukanych skladnikow, skomplikowanych metod przygotowania. W Angli Bakewell Tart to klasyk. Lubi ja chyba kazdy, nic dziwnego, bo smakiem powala nie jedna z tart, jakie mieliscie okazje sprobowac. Kluczem do dobrej Bakewell Tart sa mielone migdaly, ktore prawie calkowicie zastepuja make. Jesli posiadacie siweze maliny, mozna ulozyc je na warstwie dzemu, bedzie jeszcze lepsza;)
polecam!!


Bakewell Tart
/zrodlo przepisu Bbc Goodfood/


Skladniki na kruchy spod:

200g maki
2 lyzki cukru pudru
100g zimnego masla, pokrojonego w kostke
1 male jajko, roztrzepane

Skladniki na ciasto:

200g miekkiego masla
200g brazowego cukru( dalam mniej)
100g mielonych migdalow
100g maki
1,5 lyzeczka proszku do pieczenia
1/4 lyzeczki sody (opcjonalnie)
1/2 lyzeczki ekstraktu migdalowego
4 jajka, roztrzepane


Forme 20x30cm wysmarowac lekko maslem i wylozyc papierem do pieczenia.
Piekarnik nagrzac do temperatury 200st

Spod:

W duzej misce wymieszac make z maslem, najlepiej przy pomocy noza, az zacznie przypominac kruszonke. Dodac cukier, jajko, szybko zagniesc. Splaszczyc i zawinac w folie. Schowac do lodowki na ok 1h lub na cala noc.

Ciastem wylozyc dno i boku formy. Ponakluwac widelcem i wstawic do lodowki na 15min. Po tym czasie forme umiescic w piekarniku i piec 10min, az nabierze zlotawego koloru.
Lekko wystudzic. Temterature piekarnika zmniejszyc do 180st.

Ciasto: Maslo ubic z cukrem na puszysta mase. Dodawac po kolei jajka. Nastepnie dodac make przesiana z proszkiem do pieczenia i soda oraz mielone migdaly. Dodac ekstrakt. Dokladnie wymieszac.

Ciasto wylac na podpieczony, kruchy spod. Wierzch posypac platkami migdalowymi.
Piec 35-40min, az wierzch bedzie zloty.
Odstawic do ostygniecia.
Kiedy ciasto bedzie jeszcze delikatnie cieple posmarowac je dzemem morelowym (4 lyzki dzemu podgrzac w garnuszku).
Smacznego!

niedziela, 17 października 2010

WORLD BREAD DAY- Pain au Levain




Do ostatniej chwili nie mialam pewnosci, czy uda mi sie wziac udzial w tak wyczekiwanym od dawna Dniu Chleba. Wiem, ze dzis niedziela, wiec teoretycznie 'juz po wszystkim' ale skoro juz upieklam ten bochenek, grzechem byloby sie nim z wami nie podzielic :D 
Nie ma to jak kromka jeszcze cieplego, domowego chleba na niedzielne sniadanie. Pogodzie chyba tez znudzila sie na ciagla szarzyzna i swiat spowity mlga. Dzis mamy piekne slonce, a niebo? dawno nie widzialam juz takiego blekitu ;-) 
Zycze wam danej niedzieli!





Pain au Levain II
/na podstawie przepisu Tatter z Piekarnia Tatter/


Zaczyn:
31g zakwasu zytniego razowego 50%
93g wody
145g bialej pszennej maki chlebowej
10g maki zytniej typ 720

Ciasto chlebowe:
800g bialej pszennej maki chlebowej
400g maki zytniej
740g wody temp. 24C
22g soli
279g zaczynu (caly zaczyn)


Skladniki zaczynu zagniesc i szczelnie przykryc folia. Zostawic na 12h w temperaturze pokojowej.
Nastepnego dnia do duzej miski wsypac obydwie maki, wlac wode i dokladnie wymieszac. Zostawic na godzine pod przykryciem.

Nastepnie do masy dodac sol i stopniowo zaczyn. Zagniesc elastyczne i gladkie ciasto. Zostawic je do wyrosniecia na ok 2 1/2h, skladajac ciasto co 50minut. Po tym czasie podzielic wyrosniete ciasto na 3 rowne czesci, zostawic na 10minut zeby odpoczelo. Uformowac bochenki i zlaczeniem w gore wsadzic je do wylozonych sciereczkami i wysypanych maka koszykow. Zostawic do wyrosniecia.
Piekarnik nagrzac do 230 st. Bochenki naciac i piec z para przez 40minut.


wtorek, 12 października 2010

Muffiny z białą czekoladą i malinami



Pyszne, owocowe i bezproblemowe muffiny. Jak kazde nie wymagaja wiele pracy a efekt zadowoli chyba kazdego;-) dodatek bialej czekolady napewno przypadnie do gustu tym wszystkim, ktorzy za czekolade oddaliby wszystko! wiem, ze czas na maliny juz prawie sie skonczyl, ale poki jeszcze mozna je dostac, korzystajcie i wyprobujcie te male slodkie muffinki!



Muffiny z białą czekoladą i malinami

/zrodlo przepisu: blog Moje wypieki/


Cytuję za Dorotą:


150 g mąki pszennej
100 g mąki pszennej razowej
50 g płatków owsianych
120 g drobnego cukru
1 duże jajko
2 łyżki soku z cytryny
1 szklanka mleka (250 ml)
4 łyżki oleju (60 ml)
2,5 łyżeczki proszku do pieczenia
180 g malin (1 szklanka lub trochę więcej)
110 g białej czekolady, posiekanej


W jednym naczyniu wymieszać składniki suche, w drugim mokre, dodać maliny, czekoladę, delikatnie wymieszać.
Formę do muffin wyłożyć papilotkami, nałożyć do nich masę do 3/4 wysokości.
Piec w temperaturze 190ºC przez 25 minut. Studzić na kratce.


Smacznego!


piątek, 1 października 2010

Jesienna melancholia...




Jak juz pewnie udalo wam sie zauwazyc, malo mnie tu ostatnio. Wkurzam sie strasznie, bo mimo, ze bardzo chcialabym czesciej pisac, nie mam po prostu czasu. Wydaje mi sie, ze wrzesien i pazdziernik to najbardziej pracowite, zakrecone miesiace roku. Dni robia sie coraz krotsze, pogoda za oknem taka, ze czlowiek nie ma ochoty wychylac nosa spod koldry. Myslicie, ze bedziemy mieli jeszcze troche slonca w tym roku? Poki co, jedyne co widze to kleby chmur i krople deszczu splywajace po lodowatej szybie... 
Pomijajac cala swoja szara brzydote , jesien to chyba idealny czas na czytanie, nie sadzicie? skoro pogoda nie sprzyja juz spacerom czy przebywaniu na swiezyc powietrzu, nie trzeba sie tez tlumaczyc i odpowiadac na pytania typu 'dlaczego dzis caly dzien spedzilas w domu? przeciez jest taka piekna pogoda!" 
Siedze w domu, bo lubie. Otulam sie cieplym kocem, zamykam oczy i delektuje sie slodkim, bezwstydnym nic-nie-robieniem. Po meczacej pracy, nam kobietom nalezy sie przynajmniej to ;-) a kiedy mozemy jeszcze to jakze urocze lenistwo polaczyc z rozkosza jedzenia...mmm czego chciec wiecej?
Rogaliki, ktore mam dla was dzisiaj to proste, tradycyjne pieczywo. Nie za slodkie, idealne i do kanapek wytrawnych i do tych z dzemem lub powidlami, najlepiej wlasnej roboty (ja zajadalam z powidlami sliwkowymi ;) )
Smacznego!



Rogale zwyczajne
/przepis z bloga liski: white plate/



400 g mąki pszennej (dowolnej)
20 g drożdży świeżych (lub 1 łyżeczka suszonych)
2 łyżki oliwy
1 łyżka cukru
1,5 łyżeczki soli
250 ml wody

Mąkę wymieszać z drożdżami i suchymi składnikami, mieszając (najlepiej mikserem) powoli wlewać wodę i oliwę. Zagnieść dosyć luźne ciasto. Przykryć ściereczką i odstawić do wyrastania na 1 godzinę lub do czasu podwojenia objętości ciasta.
Na oprószonym mąką blacie położyć ciasto, dłonmi lub wałkiem rozpłaszczyć je na okrąg (grubości 1-2 cm).
Ostrym nożem zrobić w okręgu 3 nacięcia tak, by powstało 6 kawałków ciasta.
Każdy kawałek zwijać zaczynając od dłuższego boku.
Blachę do pieczenia wyłożyć papierem (na zdjęciach jest zwykła forma do pieczenia, ale lepiej piec rogale na zwykłej blasze z piekarnika, ponieważ bardzo rosną). Przełożyć na nią rogale. Odstawic do wyrastania na ok. 30 minut.
W miseczce wymieszać 4 łyżki wody z 1 łyżeczką cukru pudru i posmarować rogale.
W tym czasie rozgrzać piekarnik do 190 st C.
Wstawić blachę, jednocześnie wsypując na dno piekarnika kostki lodu (można też spryskać wnętrze piekarnika wodą ze spryskiwacza - nie spryskujemy grzałki i żarówki).
Piec 20-30 minut.

Po upieczeniu zostawiamy do całkowitego wystudzenia.

Smacznego!

sobota, 25 września 2010

Sałatka z zielonej fasolki, szpianku z pesto bazyliowym



Dzisiaj cos do przygotowania w 5 minut. Specjalnie dla tych wszystkich biedakow, ktorzy podobnie jak ja nie moga znalezc ostatnio czasu na nic. Salatka z zielonej fasolki i szpinaku z zielonym pesto to zdrowa i, jak dla mnie, sycaca propozycja na dodatek do obiadu. Teraz, kiedy mamy jeszcze dostep do wspanialej, swiezej zielonej fasolki, bedzie smakowac najlepiej! Polecam ;-) 
milej soboty!



Sałatka z zielonej fasolki i szpinaku z zielonym pesto

1/2 kg zielonej fasolki, ugotowanej w lekko osolonej wodzie
ok 200g lisci swiezego szpinaku
parmezan do posypania


zielone pesto:

listki jednego peczka bazylii
60g tartego parmezanu
garsc orzeszkow pini, najlepiej zrumienionych na suchej patelni
czarny pieprz
5 lyzej oliwy z oliwek
sol morska do smaku

Zielone pesto: wszystkie skladniki wrzucic do blendera i zmiksowac na gladki sos.
Fasolke  szpinak przelozyc do duzej miski, wymieszac z pesto. Podawac posypane parmezanem
smacznego!

piątek, 17 września 2010

Lubisz pochrupac?



Lubicie cos sobe czasem pochrupac? macie czasem momenty, w ktorych nie wiedziec czemu nachodzi was nieokielznana rzadza zjedzenia czegos totalnie nie w waszym stylu? czegos, co trafia do waszych ust nie czesniej niz raz na rok, albo i rzadziej? Ja miewam ostatnio chec na takie wlasnie rzeczy. Zaskakuje sama siebie wybierajac ze sklepowych polek produkty dotad niezbyt przeze mnie lubiane, albo takie, ktorych po prostu nie zdarzalo mi sie kupowac. Przechodze teraz najwyrazniej faze 'suszonych bananow', bo potrafie wcinac je bez opamietania ( co za grzech! i zdradliwa przekaska!). Zastanawiam sie czasem, co bedzie nastepne, mam nadzieje, ze nic bardziej bogatego w kalorie, bo jak tak dalej pojdzie to w lustrze sie nie poznam ;)

Moja rodzina, w przeciwienstwie do mnie, bananow suszonych jak nie lubila, tak nie lubi. Teraz w glowach im tylko czekolada :-P w kazdej postaci! chyba przyczynila sie do tego ta koszmarna pogoda, ktora pogrywa sobie z nami ostatnio jak jej sie podoba. Raz ulewa a raz slonce, raz cieplo, raz przeszywajacy wiatr i zgrzytajace zeby.
Czekolada faktycznie ma w sobie cos kojacego, cos co nas uspokaja, sprawia, ze na naszych twarzach widnieje usmiech. Moja rodzina zakochala sie ostatnio w tych prostych ciasteczkach z czekolada.
Zjedli je jeszcze lekko cieple, bo jak zawsze podkreślają, wtedy kawalki czekolady zatopione w ciasteczkach smakuja najlepiej!;-)
Polecam goraco i zycze przyjemnego chrupania;)


Proste ciasteczka z czekoladą
/chocolate chip cookies/

250g miekkiego masla
1 lyzeczka ekstraktu z wanilii
100g bialegocukru 
140g brazowego cukru
1 jajko
335g maki
1 lyzeczka sody oczyszczonej
300g czekolady pokrojonej na kawalki (dalam mieszanke mlecznej, gorzkiej, bialej)


Piekarnik nagrzac do 180st.
Maslo utrzec z cukrami na puszysta mase. Dodac ekstrakt waniliowy i jajko. Miksowac az masa bedzie puszysta i gladka. 
Make przesiac z proszkiem do pieczenia do duzej miski. Dodac do niej mase maslana i delikatnie wymieszac drewniana lyzka. Na koncu wmieszac czekolade.
Z ciata formowac dosc male kuleczki i ukladac na wylozonej papierem do pieczenia blaszce, w ok 3cm odstepach.
Piec 12min, studzic na kratce.

Smacznego!

niedziela, 12 września 2010

Czekoladowe ciasto z cukinią





Ciasto czekoladowe, tego bylo mi trzeba!
Kiedy za oknem pogoda bezustannie kusi nas zebysmy zaszyli sie pod kocem z kubkiem herbaty w reku, nie ma nic lepszego niz kawalek mocno czekoladowego ciasta, ktore chociaz troche poprawi nam humor! I chociaz niektorym taki kawalek slodyczy moze spedzac sen z powiek z uwagi na kalorycznosc, moim zdaniem nie ma co sie tym az tak przejmowac, w koncu raz nie zawsze!;-) musimy sobie jakos radzic :P mnie np czekolada pomaga zawsze!

Lubiecie ciasta z niecodziennymi dodatkami? Brownies z burakami, ciasto marchewkowe, pumpkin pie (moj ukochany!) ? jesli tak, to moja dzisiejsza propozycja jest dla was idealna!
Do masy czekoladowej dodajemy starta na tarce cukinie, ktora sprawia, ze ciasto jest bardziej wilgotne, nieco ciezsze. Wspaniale!
Pierwszy raz mialam przyjemnosc piec je w prawdziwej, tym razem juz nie wirtualnej kuchni Poleczki, i chyba moge powiedziec za nas obie, ze smakowalo oblednie!
Polecam!




Ciasto czekoladowe z cukinia
źrodło przepisu: Blog Around the kitchen table cytuję:

Na tortownicę o średnicy 24cm

350g mąki pszennej
50g kakao
pół łyżeczki sody oczyszczonej
2 bardzo płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
2 łyżeczki przyprawy korzennej 
1 łyżeczka różowego pieprzu utartego w moździerzu (opcjonalnie - dodałam od siebie)
175 ml kopha (tłuszczu z kokosa) lub delikatnej oliwy (np. migdałowej)
175g cukru 
3 duże jajka
2 łyżki ekstraktu z wanilii
sok z 1 cytryny
3 duże młode cukinie (waga przed starciem 500g)
150g prażonych orzechów laskowych
200g ciemnej czekolady połamanej na kawałki (opcjonalnie - dodałam od siebie)

Polewa

200g ciemnej czekolady
100ml słodkiej śmietanki

Piekarnik rozgrzewamy do 160C.
Spód i boki tortownicy smarujemy olejem; spód wykładamy krążkiem papieru do pieczenia.
W misce mieszamy mąkę, kakao przyprawę korzenną, pieprz, proszek do pieczenia, sodę i 1 łyżeczkę soli. Mieszamy.
W drugiej misce ubijamy jajka z cukrem, aż masa będzie biała i puszysta. 
Dodajemy kopha (lub olej), ekstrakt z wanilii i sok z cytryny i mieszamy.
Cukinii nie obieramy i ścieramy na tarce do jarzyn (duże oczka). 
Dodajemy do masy jajecznej i delikatnie mieszamy.
Do masy dodajemy orzechy i połamaną czekoladę, mieszamy,
Na końcu dodajemy wymieszane suche składniki i dokładnie, ale delikatnie mieszamy.
Masę przekładamy do tortownicy, wyrównujemy wierzch i pieczemy przez 45 minut lub do suchego patyczka (mój piekarnik jest wredny i muszę piec ciasta odrobinę dłużej) - UWAGA żeby nie wysuszyć za bardzo ciasta!
Ciasto studzimy najpierw w piekarniku, a później wyjmujemy z formy i studzimy na kratce.

Czekoladę przeznaczoną na masę łamiemy na kawałki.
W małym rondelku zagotowujemy wodę (tak by dno postawionej na rondlu miski z czekoladą nie dotykało powierzchni wody), stawiamy na nim miskę i wlewamy śmietankę. 
Chwilę podgrzewamy.
Rondel zdejmujemy z palnika i do ciepłej śmietanki dodajemy kawałki czekolady. Mieszamy, aż czekolada rozpuści się. Studzimy ciągle mieszając.

Ostudzone ciasto polewamy polewą.




wtorek, 7 września 2010

Wyrawnie czyli sałatka z burakami i fetą


                            

Dawno nie bylo tu juz wytrawnie, z pracy oprocz poparzen i blizn wynioslam tez pare fajnych przepisow, ktorymi z wielka checia bede sie z wami dzielila w najblizszym czasie! :-)
Za kazdym razem kiedy przychodzi mi robic jakies danie z burakami, nie bedace po prostu zwykla buraczana surowka, zastanawiam sie dlaczego w Polsce tyle jest warzyw, ktorych nie wiedziec czemu nie doceniamy. Na swiecie ludzie zachwycaja sie polaczeniem smaku dyni, cieciezycy i pasy tahini, w Polsce pewnie nikomu taka mieszanka nie przyslaby do glowy. Podobnie jest z burakami. Tak wiele sie traci jesli nie lubimy eksperymentowac w kuchni! 
Salatka, ktora mam dla was dzisiaj byla jedna z moich ulubionych kiedy 'bawilam' sie w kucharzenie w Londynie. Polaczenie zielonej fasolki, fety, burakow i lekkiego dressingu jest po prostu genialne!
Salatke robi sie calkiem szybko, jesli buraki sa juz podpieczone, zajmuje to doslownie chwile! Polecam goraco, chociaz wiem, ze w ten ziab wszystkim pewnie w glowach jedynie cieple zupy, moze jednak ktos sie skusi;-)



Sałatka z burakami, zieloną fasolką i fetą

ok 6 duzych burakow
300g zielonej fasolki
ser feta ( dajemy tyle ile nam sie podoba, wedlug uznania)
natka pietruszki

Dressing 

2 lyzeczki musztardy dijon
5 lyzek oliwy z oliwek
2 lyzki octu balsamicznego lub vinegret
cukier, sol, pieprz do smaku

Piekarnik nagrzac do temperatury 200st. 
Buraki oplukac, wsadzic do gotujacej sie wody i gotowac tak dlugo, az lekko zmiekna. Odcedzic i wsadzic do piekarnika na ok 40min, az beda miekkie.
Obrac ze skorki i pokroic w dosc duza kostke.
Fasolke umyc, odciac koncowki i przekroic na pol. Gotowac ok 5 min, az zmieknie. Pamietajcie zeby nie gotowac jej za dlugo, wazne, zeby byla lekko al dente.
Fete pokroic w kostke, dodac do burakow razem z fasolka i drobno posiekana pietruszka. Polac dressingiem.
Smacznego!


sobota, 28 sierpnia 2010

Powrót do domu i placek drożdżowy z owocami




No i wrocilam, troche mi zajelo zanim na dobre ogarnelam swoje zycie po powrocie, ale mam nadzieje, ze teraz wszystko sie uspokoi i bede mogla powrocic do częstszego blogowania, mam tyyyyle zaleglosci!!! 
Musze przyznac, ze ostatnie dwa miesiace byly dla mnie czasem nieslychanie waznym, wiele sie nauczylam (miedzy innymi dzieki pracy w kuchni w jednej z Londynskich restauracji) wiele tez zrozumialam, docenilam. Jest tyle rzeczy w naszym zyciu, ktore nie wiedziec czemu umykaja naszej uwadze, w pewnym momencie staja sie dla nas tak oczywiste, ze nawet nie zawracamy sobie glowy zeby choc troche je docenic. A to blad, oj tak...kolosalny blad. Wystarczy tylko otworzyc szerzej oczy, przyjzec sie temu co nas otacza, wstac rano nieco wczesniej i z kubkiem goracej herbaty wyjsc na skropiony przez rose taras, zatopic sie w tej niczym nie zmaconej ciszy i chlonac piekno tej chwili. Tak wlasnie zrobilam w pierwszy poranek po powrocie. I chociaz czasem jest mi ciezko na nowo przyzwyczaic sie to dawnego zycia, nuczylam sie dostrzegac w nim tez i te dobre rzeczy. O o to chyba wlasnie chodzi! 

Dzis, poniewaz sezon na nektarynki i brzoskwinie w pelni, zrobilam drozdzowke. Ciasto drozdzowe jest wspaniale! wilgotne, nie za slodkie, idealnie nadawaloby sie nawet z sama kruszonka. My jednak, mimo wszystko stawiamy latem na owocowe slodkosci!
Za przepis dziekuje Malgosiu z Pieprz czy Wanilia! ;-)

Milego weekendu;-)



Placek drozdzowy z nektarynkami i brzoskwianiami
Cytuje za Malgosia z Pieprz czy Wanilia


na ciasto:
380g mąki pszennej, przesianej
100g mleka (1/2szkl)
30g świeżych drożdży lub 7g suchych drożdży
100g cukru
2 jaja
skórka otarta z 1 dużej cytryny
szczypta soli
180g masła w temperaturze pokojowej

2-3 brzoskwinie
ok. 200g borówki amerykańskiej
ok. 100g czerwonej porzeczki

lukier:
sok z 1 cytryny
cukier puder

Jeśli używamy drożdży świeżych, to należy rozprowadzić je w lekko podgrzanym mleku razem z 1/3 mąki, wszystko dobrze wymieszać i pozostawić na kilkanaście minut do wyrośnięcia.
Jeśli używamy suchych drożdży, to należy rozprowadzić je w 4 łyżeczkach lekko podgrzanego mleka z łyżeczką cukru, wymieszać i pozostawić na kilkanaście minut do wyrośnięcia.

Jaja roztrzepać z cukrem i solą. Dodać pozostałą mąkę, drożdżowy rozczyn i drobno utartą skórkę z cytryny. Połączyć wszystkie składniki. W trakcie zagniatania dodać masło. Zagniatać aż do uzyskania gładkiego ciasta.
Jeśli będzie się zbyt mocno kleiło do rąk, to najlepiej nie podsypywać go mąką, ale lekko nasmarować dłonie oliwą. (Ja wyrabiałam ciasto robotem).
Włożyć je do miski, przykryć ściereczką i pozostawić ok. 1.5 – 2 godz. do wyrośnięcia.
Rozwałkować ciasto na grubość ok.1-1,5 cm, do wielkości odpowiadającej dużej płaskiej blasze (tej z piekarnika). Blachę wyłożyć papierem do pieczenia, a na niej ułożyć ciasto. Można dodatkowo już na blasze porozciągać je palcami.
Na wierzchu ułożyć umyte i osuszone owoce.
Odstawić w ciepłe miejsce na ok.30-45min. do ponownego wyrośnięcia.

Wstawić do nagrzanego do 200st. C piekarnika. Piec ok. 25-30min. Ostudzić przed lukrowaniem.

W małym garnuszku połączyć sok z cytryny z cukrem pudrem (w ilości takiej, by powstała dość gęsta masa). Następnie postawić garnuszek na kuchence na najmniejszym ogniu i cały czas mieszając, podgrzewać (dość krótko) do momentu aż lukier straci na gęstości i pozwoli się przelewać (wciąż musi być biały!). Zdjąć z ognia i szybko polukrować ciasto, zanim lukier znów zacznie gęstnieć.
Smacznego!




poniedziałek, 16 sierpnia 2010

Granary bread





No i tak... ani sie nie obejrzałam a to juz polowa sierpnia. Jeszcze tylko chwila i juz trzeba bedzie zdejmowac z szafy walizki, ukladac w kostke ubrania, przygotowywac mentalnie do powrotu. Czy jestem zadowolona? trudno powiedziec :-)  nie kazde zmiany sa mile, latwe i przyjemne. Kiedy sie juz czlowiek wkreci w wir innego zycia, innej rutyny, trudno jest sie przestawic na inny 'program' ;-) Ale nic...cos sie konczy, cos sie zaczyna!
Kiedy juz na dobre osiade w domu, mam wielka nadzieje napisac wam pare slow o miejscu, do ktorego udaje sie juz we wtorek. Taki maly przystanek na drodze do domu :) no... moze w sumie nie taki znowu maly, ale napewno uroczy!

Dzis, tak na pozegnanie, pelnoziarniste buleczki. Jest tez i chleb, rowniez pelnoziarnisty ale niestety nie prezentuje sie zbyt urodziwie, wiec wole pozostac dzis przy zdjeciu samej bulki :P wiem, ze troche minimalistycznie, ale napewno wybaczycie :-)
Do zrobienia tych buleczek uzylam maki Granary, ktora z tego co wiem dostepna jest tylko w UK. Jestem nia mile zaskoczona, wielka szkoda, ze nie mamy takiej w Polsce. Pelno w niej calych ziaren zboz, dzieki czemu jest o niebo zdrowsza od zwyklej maki. Mam niecny plan przywiezienia chociaz jednej sztuki do domu, zobaczymy jak mi sie to uda:)
Pozdrawiam!

Chleb pelnoziarnisty
 zrodlo: blog Moje wypieki


1 saszetka suszonych drozdzy (7g)
1/4 szkl cieplej wody
2 lyzki cukru
6 lyzek miekkiego masla lub margaryny
2 lyzeczki soli
1,5 szkl cieplej maslanki
3 szkl maki Granary (mozna zastapic maka pszenna razowa lub pelnoziarnista Lubelli)
2 szklanki maki pszennej

W duzej misce wymieszac drozdze z woda. Dodac cukier i odstawic na ok 5 min, az drozdze zaczna sie pienic. Dodac maslo, sol i maslanke. Wymieszac. Nastepnie wsypac make Granary i zagniesc. Powli, stopniowo dodawac make pszenna i zagniatac az ciasto bedzie gladkie i sprezyste. Odstawic na 15min. Po tym czasie ciasto przelozyc na obsypana maka stolnice i dobrze wyrobic, ok 10 min.
Przelozyc do naoliwionej miski i przykryc sciereczka. Odstawic do podwojenia objetosci na ok 1h.
Po tym czasie ciasto podzielic na dwie czesci. Uformowac bochenki i przelozyc na blache wylozona papierem do pieczenia. Mozna tez na ten czas wsadzic bochenki do koszyka. Odstawic do ponownego wyrosniecia na okolo godzine- do podwojenia objetosci.

Piekarnik nagrzac do 190st. Przed wsadzeniem chleba do pieca posmarowac go mlekiem i naciac.
Piec ok 25-30min, az chleb bedzie mial zlota skorke a postukany od dolu bedzie wydawal gluchy odglos.
Przed pokrojeniem dobrze wystudzic.

Smacznego!


  •  

środa, 28 lipca 2010

W poszukiwaniu czasu...





Ostatnie tygodnie to dla mnie jeden wielki wyscig z czasem. Bezustanny pospiech stal sie juz chyba moim najwierniejszym towarzyszem. Malo mam czasu na cokolwiek, pieczenie jest, wiec trudniejsze niz zwykle. Ale, ale! kochani! wiadomo przeciez, ze dlugo to ja bez pieczenia nie wytrzymam, udalo mi sie wygospodarowac, wiec troche czasu. A oto co z tego wyszlo....

Pisalam juz nie raz, ze dla mnie lekarstwem na stres jest pieczenie. Najbardziej kocham to nocne, kiedy jedynymi towarzyszami sa tykanie zegara i skrzypiace meble. No bo powiedzcie sami, kto z was nie lubi pokrzatac sie noca po kuchni, dogladajac, czy buleczki w piekarniku sa juz gotowe albo czy ciasteczka nabraly juz rumiencow? jestem pewna, z kazdy z was mysli sobie w glowie ' ojj tak, jak ja to lubie!' :P

Z dzisiejszymi ciasteczkami historia jest nieco inna, bo mimo wielkich checi nie moglam upiec ich noca- obecny brak warunkow ku temu. Pocieszam sie mysla, ze jeszcze tylko troche i znowu bede miec cala ukochana kuchnie tylko dla siebie:D wszystkie te szuflady wypelnione najrozniejszymi foremkami, ekstraktami, miarkami, papilotkami, ozdobami, beda nareszcie znowu moje! :D
Poki co, musze sie zadowolic tym co mam i piec jak najlepiej potrafie.

Ciasteczka z biala czekolada (znowu!) i migdalami to idealna propozycja dla tych, ktorym po ostatnim Blondies nadal bialej czekolady maja malo. Użyłam migdalow zamiast orzechow macadamia, bo niestety ich nie mialam. Ale to nic, bo ciastka wyszly bardzo smaczne, i co najwazniejsze, z czekolada! :)

Ciasteczka z białą czekoladą i migdałami
źródło przepisu: The Australian Women's weekly

225g maki
1/2 lyzeczki sody oczyszczonej
55g drobnego cukru
75g brazowego cukru
125g roztopionego masla
1/2 lyzeczki ekstraktu z wanilii
1 jajko
180g bialej czekolady, posiekanej
105g luskanych migdalow (nie platkow!)

Piekarnik rozgrzac do 180st
Make, sode i cukier przesiac do duzej miski, wymieszac. Dodac ostudzone maslo, ekstrakt i jajko. Nastepnie  wsypac pokrojona czekolade i migdaly, wymieszac.
Ciastka ukladac przy pomocy lyzeczki na blasze wylozonej papierem do pieczenia, w ok 5cm odstepach. Piec 10min.* wystudzic.

*Nie radzilabym trzymac dluzej, dlatego, ze potem ciastka robia sie bardzo twarde a biala czekolada cala sie roztopi. Najlepiej sprawdzic po 10min, jesli sa juz zlote to mozna wyciagac i wcinac! :)


niedziela, 18 lipca 2010

Blondies czy Brownies? oto jest pytanie.


Czesto miewam ten dylemat, czy brownies czy blondies? W wiekszosci przypadkow zawsze wypada na ta ciemna, ciezka i wrecz nieprzyzwoicie czekoladowa opcje nr 1. Wydaje mi sie, ze mimo tego, ze w dzisiejszych czasach ludzie sa  bardziej niz kiedykolwiek otwarci na nowe smaki, polaczenia i pomysly,  blondies nadal pozostaje jedynie smaczna siostra Brownies :)  biala czekolada, mimo, ze smaczna, nie jest mimo wszystko "ta ukochana".
Wychodze jednak z zalozenia, ze trzeba probowac wszystkiego i nigdy nie popadac w czekoladowa rutyne! Jak ciasto czekoladowe to tylko brownies, jak ciastka to tylko owsiane, jak owoce to jedynie jablka. O nie nie, eksperymenty! to lubie najbardziej :-D
I choc przyznaje po tym przepisie nadal uwazam, ze tradycyjnego brownies nie zastapi nic, musze powiedziec, ze to Blondies jest chyba jednym z najlepszych jakie do tej pory jadlam i upieklam. Przygotowywane w warunkach 'polowych' udalo sie znakomicie. Nawet brak miksera tu nie zawadzil. Wprawiam sie w recznym ucieraniu skladnikow!
 Mysle, ze kluczowym skladnikiem sa tutaj maliny, bo przelamuja slodycz bialej czekolady. Dzieki nim ciasto nie jest tzw ulepkiem, ale ma w sobie tez troche kwasku;-) bedzie je, wiec latwiej zajadac w letnie upaly. Do tego szklanka zimnego mleka i nie pozostaje nic innego jak tylko wcinac!
Pozdrawiam cieplo!


Blondies z malinami i białą czekolada
/raspberry and white chocolate blondies, Bbc Goodfood/

200g masla
150g bialej czekolady
300g cukru muscovado (dalam mniej)
3 jajka
200g maki pszennej
szczypta soli
1 lyzeczka ekstraktu z wanilii
125g malin (dalam zdecydowanie wiecej)

Piekarnik nagrzac do 180C. 
Foremke o wymiarach 25x22cm wysmarowac maslem i wylozyc papierem do pieczenia.

Maslo rozpuscic w garnuszku i gotowac przez ok 5 min az zacznie nabierac zlotego koloru. Wystudzic je przez 5 min po czym dodac polowe pokrojonej na kawalki bialej czekolady. Nie mieszac. Odstawic na pare minut i dopiero wtedy polaczyc czekolade z maslem.

Zmiksowac cukier z jajkami przez ok 2 minuty na puszysta, jasna mase. Dodac make, sol, wystudzona biala czekolade i wanilie. Przy pomocy drewnainej lyzki albo szpatuly, wszystko razem wymieszac, delikatnie, jedynie do polaczenia skladnikow.

Mase przelac do foremki, posypac reszta bialej czekolady i malinami. Piec przez 40-45minut az ciasto dobrze wyrosnie i bedzie zlote. 
Przed pokrojeniem dobrze wystudzic.
smacznego!







środa, 7 lipca 2010

Victoria sponge cake



Jak pewnie zauwazyliscie bardzo mnie tu ostatnio malo. Trudno jest mi znalezc czas na bloga, chociaz staram sie jak moge. Z gory przepraszam za wszystkie wiadomosci, na ktore jeszcze nie udalo mi sie odpowiedziec. kiedy tylko mam okazje przegladam wasze blogi i jak zwykle z usmiechem na twarzy i podziwem czytam wasze posty :-) widze, ze letnia aura bardzo wam sprzyja, bo przepisy sa wspaniale!
Ja niestety, jesli w ogole mam czas, pieke jedynie najprostsze i najszybsze ciasta czy ciasteczka. Jednak nie ma to jak szuflada pelna magicznych przyborow do pieczenia w domu:P tutaj nie mam nawet miksera, bywa, wiec ciezko. Ale nie ma co narzekać, jakos sobie radze! od czego sa w koncu rece? w dawnych czasach gospodynie domowe tez nie mialy mikserow, a ciasta wychodzily im boskie:)

Pamietacie ucieranie masla z cukterem za pomoca drewnianej lyzki? a moze do tej pory, podobnie jak ja, zdarza wam sie w taki wlascie sposob je przygotowywac? lubie wracac do starych, rzadko praktykowanych metod. I chociaz nie ucieram w ten sposob masla zawsze, zajmuje to w koncu duzo wiecej czasu, teraz jestem na to w pewnym sensie skazana :) musze mimo wszystko przyznac, ze czerpie z tego przyjemnosc. Swiadomosc, ze przygotowuje cos w 100% sama jest naprawdę motywujaca :-)

Ok, teraz co nieco o dzisiejszym wypieku. Victoria Sponge Cake to klasyk na Wyspach. Ciasto jest szybkie w przygotowaniu( mikser nie jest niezbedny), niesamowicie delikatne w smaku, niezbyt slodkie, dzieki truskawkom, ktore jak wiadomo wspaniale komponuja sie z bita smietana, ktora przelozony jest biszkopt. Polecam wszystkim, szczegolnie na te gorace dni! nie ma jak to kawalek dobrego biszkoptu z owocami, nieprawdaz?
Do uslyszenia wkrotce:)


Victoria sponge Cake
zrodlo przepisu: BBC goodfood


Skladniki na biszkopt:

200g miekkiego masla
200g maki
1 lyzeczka proszku do pieczenia
150g cukru
4 jajka
2 lyzki mleka

dodatkowo:

250ml smietany kremowki
ok 50g cukru pudu ( mozna pominac)
200g pokrojonych truskawek lub dzemu truskawkowego
cukier puder do posypania

Piekarnik rozgrzac do 180 st.
Tortownice o srednicy 20cm (mozna uzyc nieco wiekszej, ja tak zrobilam)  wylozyc papierem do pieczenia lub wysmarowac maslem i posypac maka.
Do duzej miski przesiac make, proszek do pieczenia.
W osobnym naczyniu utrzec maslo z cukrem na puszysta mase. Dodawac kolejno jajka, az masa dobrze sie polaczy. Nastepnie wsypac make i delikatnie wymieszac za pomoca szpatuly (ja z oczywistego braku szpatuly uzylam drewnianej lyzki).
Mase przelac do przygotowanej tortownicy. Wstawic do piekarnika i piec 20-25min az biszkopt bedzie mial zloty kolor. Wyjac, wystudzic.

Biszkopt przekroic na dwie czesci,. Na jedna z nich wylac ubita na sztywno smietane wymieszana z cukrem pudrem. Nastepnie ulozyc na niej truskawki. Jesli uzywamy dzemu to najpierw nalezy posmarowac nim jeden placek ciasta a dopiero potem wylozyc na niego kremowke.
Przykryc drugim biszkoptem. Posypac cukrem pudrem.

Smacznego!



poniedziałek, 21 czerwca 2010

Bounty



Natura kobiety jest bycie niezdecydowana. Czy bylabym soba gdybym podczas wyprawy na zakupy  nie stracila co najmniej 2 godzin na samym zastanawianiu sie czego tak naprawde chce? wychodze po spodnie, wracam z dwiema spodniczkami. Kupuje torebke, mialy przeciez byc buty... mezczyzni mowia, ze nie da sie nam dogodzic :P ale czy aby na pewno? przecieez nie raz mowimy, ze do szczescia tak niewiele nam potrzeba :-)  zalezy jeszcze co ktos rozumie przez slowo niewiele, ale to juz inna bajka.
 Czesniej niz w sprawie zakupow bywam jednak niezdecydowana w sprawie tego co dzis upiec, ugotowac. Banalny problem? coz...czasem od nawalu fajnych przepisow mozna sie na prawde niezle zakrecic.
Tak tez bylo i z Bounty. Pierwotnie mialam zrobic ciasto czekoladowe, potem jednak zachcialo mi sie kokosa  ;-) i tak, chcac nie chcac zaczelam szperac w internecie w poszukiwaniu czegos co zaspokoilo by moja czekoladowo-kokosowa zachcianke. Na blogu for the body and soul znalazlam cos idealnego. Zrobilam, sprobowalam, oszalalam !
Batoniki Bounty pamietam doskonale jeszcze z czasow dziecinstwa. Uwielbialam je. Po raz kolejny sprawdza sie, wiec teoria, ze jedzenie potrafi przywolac nawet te najbardziej odlegle wspomnienia:)
Krajanka jest tym wszystkim czego mozemy oczekiwac po domowej wersji bounty. Mocno czekoladowy spod, przypominajacy nieco brownies, masa kokosowa, wilgotna, pachnaca wanilia, a to wszystko polane jeszcze grubo czekolada. Czego chciec wiecej? :)

Pozdrawiam z daleka! :*

Edit: chcialam jeszcze serdecznie podziekowac pewnej dobrej duszyczce, ktora pomogla mi zmienic wyglad bloga, i z ktora spedzilam wczoraj przemily dzien:*


Krajanka czekoladowo-kokosowa
 zrodlo: blog For the Body and Soul

spod:
80 g gorzkiej czekolady, połamanej na kawałki
80 g miękkiego masła
70 g drobnego cukru do wypieków
1 jajko
150 g mąki
2 łyżki kakao
masa kokosowa:
225 g wiórków kokosowych
1 puszka (395 g) słodkiego mleka kondensowanego
2 jajka

masa czekoladowa:
100 g masła
300 g gorzkiej czekolady

Piekarnik rozgrzać do temperatury 180 °C. Formę do pieczenia o wymiarach 16 x 26 cm (u mnie 22x 22 cm) lekko posmarować masłem, a następnie wyłożyć papierem do pieczenia.

 Przygotować spód krajanki : czekoladę rozpuścić w kąpieli wodnej. Masło utrzeć z cukrem przy pomocy miksera na puszystą masę. Nie przerywając ubijania, dodać rozpuszczoną czekoladę oraz roztrzepane jajko. Ubijać na małych obrotach, do czasu, aż składniki się połączą.

Do masy przesiać mąkę oraz kakao. Wymieszać, tak, aby składniki dobrze się połączyły.

Masę rozprowadzić równomiernie na dnie formy (można sobie pomóc palcami). Podpiec 15 minut

 W międzyczasie przygotować masę kokosową : jajka roztrzepać widelcem, wymieszać z mlekiem kondensowanym i wiórkami kokosowymi. Rozprowadzić na podpieczonym spodzie.

 Piec 25 minut, lub do czasu, aż masa się zarumieni. Pozostawić do całkowitego wystygnięcia.

 Przygotować masę czekoladową. Masło rozpuścić w rondelku na średnim ogniu, następnie zmiejszyć ogień, dodać połamaną na kostki czekoladę. Mieszać metalową łyżką do czasu, aż czekolada się rozpuści i powstanie gładka masa. Gotową masę wylać na masę kokosową.

 Wstawić na ok. 30 minut do lodówki. Następnie pokroić na kawałki.
Smacznego !!!





czwartek, 17 czerwca 2010

Snickerdoodles



Dzis wpis bedzie krotki, ekstremalnie krotki :)
Walizki spakowane czekaja juz w korytarzu, bateria od aparatu wykorzystuje ostatnie minuty zeby sie jeszcze troche podladowac. Znowu wam uciekam kochani :-) znowu na dlugo. Zawsze kiedy nadchodzi ten moment nie wiem czy bardziej mam sie cieszyc czy smucic. Tesknota za tym co tu zostawie momentami sprawia, ze chec wyjazdu maleje niemalze do zera. Ale przeciez wroce, zawsze wracam!
 Znowu przyjdzie mi mieszkac w miejscu, ktore juz lata temu nazwalam moim miejscem na ziemi. To chyba wystarczajacy powod do radosci?
Dlatego tez tym razem postaram sie nie  smucic, bede sie za to usmiechac tak dlugo, az zaczna bolec mnie policzki! :-)
W zwiazku z tym, ze zabieram ze soba laptopa, bede miec z wami staly kontakt, moze od czasu do czasu cos tu nawet naskrobie? mielibyscie ochote? :)

Juz na zakonczenie, zeby nie zostawic was z 'pustymi rekoma' przygotowalam dla was jedne z moich ulubionych ciasteczek, snickerdoodles. Sa niesamowicie szybkie do przygotowania a przy tym smakuja wspaniale!
Smacznego i prosze sie czestowac! :*


Snickerdoodles
zrodlo przepisu: blog Moje wypieki

Składniki na około 30 sztuk:

250 g mąki
pół łyżeczki
 gałki muszkatołowej
3/4 łyżeczki proszku do pieczenia
pół łyżeczki soli
125 g miękkiego masła
100 g drobnego cukru do wypieków (dałam około 75 g, wystarczyło)
1 duże jajko
1 łyżeczka ekstraktu
 z wanilii
Do obtoczenia:
2 łyżki drobnego cukru do wypieków
1 łyżka cynamomu

W misce wymieszać mąkę, gałkę, proszek do pieczenia, sól, odstawić na chwilę. Masło zmiksować z cukrem, aż do puszystości i białości, wbić jajko, dodać ekstraktu, dalej ubijać. Do ubitej masy wmieszać suche składniki i dobrze wymieszać (masa nie powinna się kleić).
Cukier do obtoczenia wymieszać z cynamonem. Z masy formować kulki wielkości orzecha włoskiego, obtaczać je w cukrze cynamonowym, kłaść na blachę, delikatnie spłaszczyć (można wcześniej blachę wyłożyć papierem do pieczenia).
Piec w temperaturze 180ºC przez około 15 minut, do złotego brązowego koloru. Studzić na kratce.
Smacznego :)




sobota, 12 czerwca 2010

Po domowemu czyli pyszny domowy twaróg i chleb



Mam  teraz duzo czasu na domowa krzątaninę, wiec nareszcie udalo mi sie  zrobic cos, na co czailam sie od dawna :D domowy twarog. Niektorym wydaje sie, ze to cos nieslychanie trudnego, przyznaje, ze ja tez tak kiedys myslalam. Okazuje sie jednak, ze to prostsze niz moze sie wydawac! Jedyne co potrzebujemy to mleko i troche maslanki. Raz, dwa, trzy i mamy domowy twarog: -)
A jak twarog to wiadomo, ze przydalby sie tez chlebek. Wiadomo, domowy :-) nic nie moze sie rownac ze smakiem swiezej kromki chleba z domowym twarogiem. Do tego pomidor czy ulubiony dzem i jestesmy w raju :) Moglabym jesc takie kanapki codziennie!
Polecam goraco!




Domowy twaróg
zrodlo przepisu: blog Liski White Plate


2 litry mleka
5 łyżek zsiadłego mleka

Mleko lekko podgrzewamy do temp. 40-50 st C. Następnie dodajemy do niego zsiadłe mleko i odstawiamy na tak długo, aż mleko się zsiądzie, co trwa ok. 15-24 godzin (lub przez noc) - im cieplej, tym ten proces nastąpi szybciej. Im dłużej, tym mleko, a później twaróg, będą kwaśne.
Kiedy mleko się zsiądzie, podgrzewamy je, ale nie doprowadzamy do zagotowania. Odstawiamy.
Po 15 minutach przecedzamy przez cienką szmatkę, najlepiej czystą pieluszkę tetrową. Jeżeli chcemy, żeby ser był bardziej suchy, zawiązujemy szmatkę i układamy ser na talerzu, następnie kładziemy na nim deskę i przyciskamy czymś ciężkim (kamień polny pasuje jak ulał;)
Po 1/2 godzinie ser jest gotowy.

Smacznego!










Vermont Sourdough

Źódło: Blog Polki Around the kitchen table



Zaczyn:

150 gr maki pszennej chlebowej
188 gr wody
2 lyzki zakwasu zytniego lub pszennego (rowniez uzylam zytniego) w temperaturze pokojowej

Wszystkie skladniki wymieszac i zakryc szczelnie folia zostawic na 12-16 godzin.

Nastepnie dodac:

750 gr maki pszennej chlebowej
100 gr maki zytniej (uzylam zytniej razowej)
462 gr wody
1 lyzka soli (uzylam soli morskiej)
caly zaczyn minus 2 lyzki (do zbudowania nowego zaczynu)

Wszystkie skladniki (oprocz soli) wymieszac, zakryc folia i zostawic na 1 godzine fermentacji (tzw. autoliza).
Po tym czasie ciasto posypac sola, wymieszac i krotko zagniesc (2-3 min). Zostawic do wyrosniecia w temp. pokojowej na 2,5 godz. W trakcie wyrastania ciasto zlozyc dwukrotnie co 50 minut.
Wyrosniete ciasto podzielic na 2 czesci, uformowac okragle bochenki, ulozyc w koszach do wyrastania (u mnie byl jeden koszyk z suszarki do salaty i jedna miska salatkowa). Jeden z bochenkow pozostawic w temp. pokojowej na 2 godz (mozna na 2,5 godz.) po czym upiec w piekarniku nagrzanym do 240 st.C przez 30-35 min.

Drugi wlozyc do plastikowej torebki, zawiazac i umiescic w lodowce na noc (12 godzin mozna do 18). Upiec rano, wsuwajac do nagrzanego pieca bezposrednio po wyjeciu z lodowki (wtedy tez mozna go naciac).

Smacznego!

Wszelkie prawa zastrzeżone!
Kopiowanie i rozpowszechnianie bez mojej zgody zabronione. Zdjęcia i teksty są mojego autorstwa i nie zgadzam sie na ich kopiowanie oraz rozpowszechnianie bez mojej zgody (patrz : Ustawa z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych)