środa, 24 czerwca 2009

Książka na pożegnianie i Pszczółka dla osłody :)


"Czy wiesz dlaczego pingwinom nie marzna nogi?" zapytala mnie dzis kolezanka z pracy. Spojrzalam na nia nieco skolowana, z mina chyba niezbyt efektowna, bo kolezanka zaraz wybuchnela smiechem:)
Poszlam do pracy juz ostatni raz przed wyjazdem, tylko sie pozegnac. Jeszcze nigdy nie 'rozstawalismy sie' na 5 tygodni, to nielada wydarzenie ;-)
Ale wracajac, do pingiwnow i kolezanki. Kompletnie nie moglam wymyslic zadnej sensownej odpowiedzi, ale zanim zdarzylam cokolwiek powiedziec podszedl do mnie kolega i spytal
"Dlaczego tak jest, ze kiedy jestesmy po paru glebszych, to bardziej zataczamy sie w lewo niz w prawo?" w tym momencie podszedl kolejny i powiedzial " Ola, powiedz, czemu kiedy nasypie do miseczki platki i zaleje je mlekiem, to nigdy nie zostana na srodku, tylko zawsze beda lgnac do scianek naczynia?"
Zbaranialam. Naprawde, normalnie zaniemowilam. " Czy oni wszyscy kompletnie powariowali?" pomyslalam...
Odpowiedz przyszla sama, kiedy kolezanka wreczyla mi sliczna, kolorowo torebeczke z ksiazka w srodku. "Dlaczego Pingwinom nie zamarzaja stopy? " to ksiazka odpowiadajaca na wszystkie, nawet te najglupsze pytania, uwazam, ze to swietny prezent, bede miec co czytac w wolnych chwilach:)
No bo powiedzcie sami, czy zastanawialiscie sie kiedys nad tym, dlaczego w stanie blogiego upojenia zataczacie sie bardziej w lewo niz w prawo? czy w ogole to zauwazylscie? ja nie, nawet o tym nie myslalam! a tu prosze, istnieje odpowiedz a to pytanie:) jeszcze jej nie poznalam, ale mam zamiar. Kiedy wroce bede specjalistka od najglupszych, i najmniej racjonalnych pytan ;-)

O ciescie, ktore przygotowalam wczoraj pisalam juz kiedys, bylo to jednak bardzo, bardzo dawno temu, wiec postanowilam odswiezyc przepis i wprowadzic pare zmian.
Z tym ciastem, podobnie jak z wieloma innymi tez lacza sie wspomnienia:)
Prawie w kazda niedziele, mama piekla takie ojcu, ktory po prostu byl w nim zakochany:) nazywalismy je Pszczolka, do dzis uwazam, ze to najbardziej urocza nazwa ciasta z jaka sie spotkalam:)
Najbardziej lubie ta migdalowa skorupke, ktora tak wspaniale komponuje sie z lekkim i delikatnym ciastem...mmm, sprobujcie koniecznie!!!



Składniki na ciasto:

  • 2 szkl. mąki
  • 1 szkl. drobnego cukru do wypiekow
  • 3 jajka
  • 200ml słodkiej śmietany
  • 1 proszek do pieczenia (wiem, ze to brzmi strasznie, ale uwierzcie mi, nie pozalujecie:))
  • 1 cukier waniliowy
Składniki na polewę migdałową:


  • 2 paczki płatków migdałowych
  • 1/2 szkl. cukru
  • 2 łyżki miodu
  • 125g masła
Sposób przygotowania spodu ciasta:

Piekarnik nagrzac do 200 stopni
Jajka wbic do miski, wsypac cukier, cukier waniliowy i utrzec na puszysta mase.
Do masy jajecznej przesiac make z proszkiem do pieczenia i delikatnie wymieszac drewniana lyzka lub mikserem na bardzo wolnych obrotach.
Kiedy skladniki sie polacza stopniowo dodawac smietane, lyzka za lyzka.
Przelac do formy wylozonej papierem do pieczenia i piec przez ok 25-27min az wierzch bedzie zloty.

Sposób przygotowania polewy migdałowej:

Masło rozpuścić razem z cukrem i miodem w małym garnuszku. Podgrzewać na małym ogniu do momentu, kiedy polewa zyska złotawy kolor. Dosypać migdały i wszystko razem wymieszać.

Kiedy spod ciasta bedzie juz gotowy, wysunac go z piekarnika i wyłożyć na niego masę migdałową. Rozsmarować ją równomiernie, starając się zostawić 1 cm przerwę miedzy blaszką a upieczonym ciastem.
Ponownie wsadzić do piekarnika na ok 10min aż glazura nabierze złotawego koloru.

Smacznego!

Ps. Jesli ktos jest zainteresowany ksiazka, mozna ja dostac w empiku:)

12 komentarze:

Majana 24 czerwca 2009 15:34  

Piękna Pszcżółka! Piękny talerzyk i pięknie napisałaś:))
A książka mnie zainteresowała, musze pomysleć nad nią;))
Pozdrówki ciepłe ! Miłej podrózy i wracaj prędko:)) Odpoczywaj:)

Ania Włodarczyk vel Truskawka 24 czerwca 2009 16:19  

OJ, uwielbiam te migdałową skorupkę! To tak jak z kruszonką w drożdzowym-mogłaby byc tylko ona. Ale wtedy to już nie byłoby to samo...

Anonimowy 24 czerwca 2009 17:45  

wygląda bardzo ładnie:) milego wyjazdu:) i wracaj do nas:))
viridianka

Małgoś 24 czerwca 2009 17:57  

Olu, no słowo daję! Siedzisz już na walizkach i wciąż jeszcze pieczesz! :D Ty masz chyba 48-godzinną dobę. :)
Pszcżółka jest urocza. Dla mnie tym bardziej słodka, że do mojej Mai właśnie Pszczółka mówię. :)
I tak sobie myślę, że mnie chyba też zdecydowanie właśnie ta skorupka migdałowa by smakowała. W sumie to nie myślę tylko wiem, bo jadłam inne ciacho (z przepisu Liski) właśnie z bardzo podobną skorupką. :)
Co do książki, to i mnie ona zainteresowała. :) Ciekawe, jakież to jeszcze inne kryje w sobie interesujące odpowiedzi...? :)

cudawianki 24 czerwca 2009 18:54  

wyglada bosssssssko! musze to ciacho upiec!! koniecznie :-))

Unknown 24 czerwca 2009 22:24  

muszę sięgnąć po tę książkę, zapowiada się interesująco :) miło by było czytać ją przy kawałkach takiego ciasta :)

Waniliowa Chmurka 24 czerwca 2009 22:54  

O! Jaka cudowna pszczółeczka;)
Już mi się podoba ta skorupka:)
A co do książki,to ja mam nadzieje,ze jak przyjedziesz -to podzielisz sie na blogu paroma odpowiedziami na "głupie" pytania:D
Szczęśliwej podróży:*

Ola 24 czerwca 2009 23:55  

Dziewczyny, z mila chcecia odpowiem na wszytskie wasze dziwne pytania po moim powrocie:D
Dziekuje za zyczenia i ociecuje pisac najczesciej jak sie da:)

pozdrawiam:*

Ewelina Majdak 25 czerwca 2009 10:18  

Ola spokojnej i bezpiecznej podrozy, bawcie sie pysznie, lapcie londynskie slonce i wracajcie jak najszybciej! :*

Anonimowy 28 października 2009 10:29  

Witam, jestem tu nowa, i bardzo, bardzo kusi mnie ta pszczółka - mam małe pytanko: co daje aż cała torebka proszku? czy nie dałoby się zmniejszyć tej porcji? jak smakuje samo ciasto? (przyznam, że nie cierpię tego tępego uczucia na zębach po ciastach już na dwóch łyżeczkach proszku).

Ps. Cudowny blog :)

Ola 28 października 2009 14:08  

witam:)
bardzo dziekuje za mile slowa!
Moje obiecac, ze nie spotka Cie ta mila niespodzianka i nie poczujesz tego tepego smaku w buzi, mimo, ze ilosc proszu jest straszna, przyznaje. Ciasto jest bardzo ciezkie, do tego jeszcze migdalowa glazura, proszek jest niezbedny. Jesli chcesz mozesz zaryzykowac i dodac go mniej, ja jednak trzymam sie przepisu, przynajmniej w tym wypadku:)
pozdrawiam serdecznie!

Kaś 3 grudnia 2011 17:01  

zrobiłam :) fantastyczne ciasto, wszystkim serdecznie polecam!
pozwoliłam sobie podzielić się nim u siebie, oczywiście zaznaczając Twoje autorstwo

Wszelkie prawa zastrzeżone!
Kopiowanie i rozpowszechnianie bez mojej zgody zabronione. Zdjęcia i teksty są mojego autorstwa i nie zgadzam sie na ich kopiowanie oraz rozpowszechnianie bez mojej zgody (patrz : Ustawa z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych)