środa, 28 stycznia 2009

Cream-cheese Brownies


Wariacji na temat słynnego, niezastąpionego brownie mogą być tysiące. Robiłam już wiele wersji, ale ta szczególnie przypadła mi do gustu. Połączenie delikatnego, kremowego serka ze zwartym, intensywnie czekoladowym ciastem jest tym, co sprawia, że mogłabym piec je niemal codziennie:) na szczęście staram sie unikać takich "powtórek z rozrywki" głównie z jednego powodu: jaka radość moglibyśmy czerpać z tego wspaniałego ciasta gdybyśmy mieli możliwość jeść je codziennie? Czasem lepiej jest trochę poczekać na to, za czym tak bardzo przepadamy, satysfakcja i apetyt są wtedy większe (czego idealnym przykładem jest mój mąż, który stoi za zniknięciem brownies w jedno popołudnie, no może z naszą mała pomocą) :-)
Przepis Nigelli z "How to be a domestic goddess"

Składniki:

  • 125g gorzkiej czekolady
  • 125g masła
  • 2 duże jajka
  • 200g drobnego cukru
  • 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
  • 75g mąki
  • szczypta soli
  • 200g serka kremowego(np. philadelphia)

W małym garnuszku rozpuścić masło i czekoladę, aż do uzyskania gładkiej konsystencji i połączenia składników. Lekko ostudzić.
W mise ubić całe jajka z cukrem i ekstraktem z wanilii. Dodać przestudzoną czekoladę a na końcu mąkę z solą.

Serek kremowy pokroić w cienkie paseczki.

Kwadratową formę o boku 23cm wyłożyć papierem do pieczenia. Wylac do niej połowę ciasta, rozłożyć pokrojony cream cheese a następnie wylać resztę ciasta i wyrównać.

Piec w temperaturze 180ºC przez około 20min. Po wyjęciu z piekarnika dokładnie przestudzić.

Smacznego!

9 komentarze:

Anonimowy 28 stycznia 2009 22:14  

Wygląda pysznie... och ale bym zjadła kawałek, już od kilku dni chodzi za mną coś czekoladowego, aż ślinka cieknie...

Ola 28 stycznia 2009 22:29  

Aniu, polecam to ciasto, jest wspaniale, czekoladowe do bolu:-)

pozdrawiam!

Eliza 29 stycznia 2009 07:05  

Wyglada bosko! Chyba i ja sie skusze i kupie dzis filadelfie! Dzieki za przepis!

Tilianara 29 stycznia 2009 08:43  

Mmmmm, rozmarzyłam się czekoladowo :) Zjadłabym kawałeczek :)))

kasiaaaa24 29 stycznia 2009 10:27  

Olu wygląda cudownie. Do tej pory robiłam Brownies bez sera i bardzo, bardzo mi smakowało. Obecnie szykuję się na Brownies z serem i malinami, ale na nie trzeba jeszcze poczekać :) Pozdrawiam

Ania Włodarczyk vel Truskawka 29 stycznia 2009 12:45  

Ja też się zasadzam na sernikobrownies z malinami, o ktorych pisala wyzej Kasia :) Z resztą to wygląda podobnie, tyle ze jest bez malin.

Takam odkrywcza :PP

Anna Marta 29 stycznia 2009 15:40  

Mmm, jakie piekne! Brzuszkowi tez sie spodobalo, wlasnie pisnal zalosnie, ze zjadlby... ;)

Małgoś 29 stycznia 2009 15:58  

O, i ja myślę, ze im rzadziej, tym smaczniej. :) Chociaż mamy w domu takie pozycje, które aż do bólu i do znudzenia muszę przyrządzać, bo chłopaki mnie męczą. A ja już czasem na nie patrzeć nie mogę...
W każdym razie, brownies lubię, a nawet kocham i najbardziej chyba właśnie w wersji serowej. Mniam mniam! :)

Ola 29 stycznia 2009 17:00  

Ojj serniko brownies to kocham:) zresztą nie tylko ja, maz i Zosia, tez uważają, ze to jedna z najlepszych wersji :) teraz z przyhotowaniem tego ciasta troche gorzej, bo niestety swiezych malin: brak. Pewnie i tak w koncu kupie mrozone, ale wiadomo, to nie to samo...kiedy w koncu przyjdzie na wiosna?:)

Wszelkie prawa zastrzeżone!
Kopiowanie i rozpowszechnianie bez mojej zgody zabronione. Zdjęcia i teksty są mojego autorstwa i nie zgadzam sie na ich kopiowanie oraz rozpowszechnianie bez mojej zgody (patrz : Ustawa z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych)