czwartek, 25 czerwca 2009

Przygodę czas zacząć!


No dobrze...nie ma co sie dluzej oszukiwac, czas sie pozegnac:)
Kiedy zaczynalam pisac tego bloga dobry rok temu, nie przypuszczalam, ze bedzie on dla mnie tyle znaczyl. Zakladalam go bez wiekszego przekonania co do jego powodzenia. Patrzylam, i zachwycalam sie innymi blogami, a swoj traktowalam jako wirtualny notatnik, w ktorym zamieszczalam przepisy na rzeczy najbardziej przez nas lubiane.
Jednak z biegiem czasu, z kazdym nowym wpisem, nowym zdjeciem i waszym komentarzem zaczelam wciagac sie w to bardziej i bardziej. Teraz jestem juz na dobre uzalezniona od blogowania, uzalezniona w pozytywnym tego slowa znaczeniu ;-) Odkrylam w sobie pasje do fotografowania, do eksperymentowania, chec uchwycenia nawet najmniejszej, pieknej rzeczy, w tej czesto szarej i brzydkiej rzeczywistosci. I chociaz wiem, ze w kwestii fotografowania mam jeszcze wiele, wiele do nauczenia to ciesze sie, ze po czesci dzieki wam i temu blogowi mam szanse na ta nauke:)

Postaram sie pisac tak czesto jak to mozliwe, obawiam sie, ze zdjec w ciagu tych 5 tygodni bedzie bardzo niewiele, o ile w ogole beda, ale pisac bede:)

Zycze wszystkim wspanialych i przede wszystkim SŁONECZNYCH 5 tygodni lata:-)

pozdrawiam:*

środa, 24 czerwca 2009

Książka na pożegnianie i Pszczółka dla osłody :)


"Czy wiesz dlaczego pingwinom nie marzna nogi?" zapytala mnie dzis kolezanka z pracy. Spojrzalam na nia nieco skolowana, z mina chyba niezbyt efektowna, bo kolezanka zaraz wybuchnela smiechem:)
Poszlam do pracy juz ostatni raz przed wyjazdem, tylko sie pozegnac. Jeszcze nigdy nie 'rozstawalismy sie' na 5 tygodni, to nielada wydarzenie ;-)
Ale wracajac, do pingiwnow i kolezanki. Kompletnie nie moglam wymyslic zadnej sensownej odpowiedzi, ale zanim zdarzylam cokolwiek powiedziec podszedl do mnie kolega i spytal
"Dlaczego tak jest, ze kiedy jestesmy po paru glebszych, to bardziej zataczamy sie w lewo niz w prawo?" w tym momencie podszedl kolejny i powiedzial " Ola, powiedz, czemu kiedy nasypie do miseczki platki i zaleje je mlekiem, to nigdy nie zostana na srodku, tylko zawsze beda lgnac do scianek naczynia?"
Zbaranialam. Naprawde, normalnie zaniemowilam. " Czy oni wszyscy kompletnie powariowali?" pomyslalam...
Odpowiedz przyszla sama, kiedy kolezanka wreczyla mi sliczna, kolorowo torebeczke z ksiazka w srodku. "Dlaczego Pingwinom nie zamarzaja stopy? " to ksiazka odpowiadajaca na wszystkie, nawet te najglupsze pytania, uwazam, ze to swietny prezent, bede miec co czytac w wolnych chwilach:)
No bo powiedzcie sami, czy zastanawialiscie sie kiedys nad tym, dlaczego w stanie blogiego upojenia zataczacie sie bardziej w lewo niz w prawo? czy w ogole to zauwazylscie? ja nie, nawet o tym nie myslalam! a tu prosze, istnieje odpowiedz a to pytanie:) jeszcze jej nie poznalam, ale mam zamiar. Kiedy wroce bede specjalistka od najglupszych, i najmniej racjonalnych pytan ;-)

O ciescie, ktore przygotowalam wczoraj pisalam juz kiedys, bylo to jednak bardzo, bardzo dawno temu, wiec postanowilam odswiezyc przepis i wprowadzic pare zmian.
Z tym ciastem, podobnie jak z wieloma innymi tez lacza sie wspomnienia:)
Prawie w kazda niedziele, mama piekla takie ojcu, ktory po prostu byl w nim zakochany:) nazywalismy je Pszczolka, do dzis uwazam, ze to najbardziej urocza nazwa ciasta z jaka sie spotkalam:)
Najbardziej lubie ta migdalowa skorupke, ktora tak wspaniale komponuje sie z lekkim i delikatnym ciastem...mmm, sprobujcie koniecznie!!!



Składniki na ciasto:

  • 2 szkl. mąki
  • 1 szkl. drobnego cukru do wypiekow
  • 3 jajka
  • 200ml słodkiej śmietany
  • 1 proszek do pieczenia (wiem, ze to brzmi strasznie, ale uwierzcie mi, nie pozalujecie:))
  • 1 cukier waniliowy
Składniki na polewę migdałową:


  • 2 paczki płatków migdałowych
  • 1/2 szkl. cukru
  • 2 łyżki miodu
  • 125g masła
Sposób przygotowania spodu ciasta:

Piekarnik nagrzac do 200 stopni
Jajka wbic do miski, wsypac cukier, cukier waniliowy i utrzec na puszysta mase.
Do masy jajecznej przesiac make z proszkiem do pieczenia i delikatnie wymieszac drewniana lyzka lub mikserem na bardzo wolnych obrotach.
Kiedy skladniki sie polacza stopniowo dodawac smietane, lyzka za lyzka.
Przelac do formy wylozonej papierem do pieczenia i piec przez ok 25-27min az wierzch bedzie zloty.

Sposób przygotowania polewy migdałowej:

Masło rozpuścić razem z cukrem i miodem w małym garnuszku. Podgrzewać na małym ogniu do momentu, kiedy polewa zyska złotawy kolor. Dosypać migdały i wszystko razem wymieszać.

Kiedy spod ciasta bedzie juz gotowy, wysunac go z piekarnika i wyłożyć na niego masę migdałową. Rozsmarować ją równomiernie, starając się zostawić 1 cm przerwę miedzy blaszką a upieczonym ciastem.
Ponownie wsadzić do piekarnika na ok 10min aż glazura nabierze złotawego koloru.

Smacznego!

Ps. Jesli ktos jest zainteresowany ksiazka, mozna ja dostac w empiku:)

wtorek, 23 czerwca 2009

Jagodowo ;-)



Wiele jest w moim zyciu rzeczy, miejsc, ludzi, z ktorymi wiarze sie jakas historia, wspomnienie, usmiech...
Nierzadko zdarza sie, ze pewnym sytuacji z przeszlosci nie da sie juz dzis przywrocic. Sa jednak takie rzeczy, ktore mozna:) Ta miseczka jest na to dowodem!

Pamietam dni, w ktore razem z siostra chodzilysmy do lasu na jagody. Te wspaniale wyprawy majace na celu zebranie jak najwiekszej ilosci owocow na ciasto z jagodami mamy byly dla nas czyms naprawde wyjatkowym:) caly rok czekalysmy na czerwiec, na czerwiec i na wielka, olbrzymia jagodowa wyzerke;-)
Nie musze chyba mowic, ze z calego koszyczka, ktory udawalo nam sie zebrac zostawala jedynie marna garstka jagod, ktora nijak nie wystarczala na zrobienie z nich ciasta, dlatego tez nie pozostawalo nam nic innego jak tylko....pozbyc sie sladow jakich kolwiek zbiorow :D
Kiedy wracalysmy do domu, nasze buzie byly umorusane az po czubek nosa w jagodach. Mama od razu wiedzial co sie kryje za tymi fioletowymi buzkami i, co wtedy wydawalo nam sie czyms niemozliwym, nigdy nie mogla nam uwierzyc, ze owoców w lesie nie bylo:P

Teraz, kiedy to ja sama jestem mama, a moja mala dziewuszka przychodzi do mnie z buzka cala fioletowa i prosi o jeszcze jedna miseczke jagod z cukrem i mlekiem(jej ulubiony przysmak:)) przypominaja mi sie tamte czasy i ciesze sie, ze pomimo tego, ze na dziecko juz nie wygladam, nadal lubie, od czasu do czasu miec buzie cala w jagodach ;-)

W zwiazku z tym, ze pewnie nie bede miec juz okazji dolaczyc sie do jagodowego miesiaca ten wpis traktuje jako moj malutki wklad to tej akcji:) jagody same w sobie smakuja najlepiej!

Nowy wyglad bloga ;-)


Ta dam! Nareszcie sie udalo! Moj kochany blog ma nowe ubranko :-)
Juz od dawna nosilam sie z zamiarem zmiany wystroju w tej mojej wirtualnej kuchni, problemem byly jednak moje umiejetnosci techniczne, a raczej ich brak ;-)
Na szczescie, dzieki pomocy Poleczki udalo mi sie uporac z ciemnymi zakamarkami blogowych szablonow, banerow i tym podobnych straszydel :P
Mam nadzieje, ze nowy wyglad bloga choc troche przypadnie wam do gustu:)

Chcialabym ogromnie, zaserwowac nam tu teraz jakies pyszne ciacho, albo chociaz muffinke, ale niestety jest juz baaardzo pozno, a drozdzowka, ktora dopiero przed chwilka wyjelam z piekarnika nie jest dzis w nastroju na sesje zdjeciowa ;-) mysle jednak, ze jutro ja przekonam i sie tu pojawi...
Ewelinko, jeszcze raz dziekuje za pomoc:*

Pozdrawiam!

Ps. Zeby nie bylo, ze jakiegokolwiek zdjecia brak, daje wam w prezencie ta cudna dalie, w taka okropna pogode jaka teraz panuje za oknem, przypomina o tych wspanialych dniach pelnych slonca, ktore mam nadzieje znowu przyjda:)


poniedziałek, 22 czerwca 2009

Zytni chleb na kanapki Liski.


Pieczenia ciag dalszy!
Przyznaje, ze w ten weekend nie odmawialam sobie niczego! co chcialam, to pieklam;-) a co! w koncu piekarnik bedzie w moich rekach jeszcze tylko przez 3 dni (chyba, ze w czwartek uda mi sie cos jeszcze wyczarowac :P) musze, wiec korzystac!
Pierwszym efektem mogo dwudniowego, piekarskiego szalu jest Zytni chleb na Kanapki z przepisu Liski.
Coz moge napisac...chleb jest po prostu boski! boski pod kazdym wzgledem!
Podczas pieczenia w domu unosi sie niezwykly, cudnowy zapach...Bochenek nie sprawia problemow wychowawczych i podczas formowania swietnie wspolpracuje ;-)
Jakby tego bylo malo, smak jest chyba jeszcze lepszy niz zapach, dzieki dodatkowi cebulki chleb bardzo zyskuje, chociaz nie jest ona bardzo mocno wyczuwalna.
Jak na pieczywo na kanapki przystalo, chlebek bardzo dobrze sie kroi, nawet w cienkie kawalki.
Dodatkowo musze powiedziec, ze na tym chlebie, jak na zadnym do tej pory udaly mi sie naciecia, z ktorych tym razem jestem nawet, nawet zadowolona :) Ale mimo wszystko bede nad nimi jeszcze pracowac.
Polecam goraco!

Cytuje za Liska z Pracowni wypiekow:

1 duży bochenek
Wieczór przed pieczeniem:

Starter:
70 g zakwasu żytniego (lub pszennego)
220 g mąki żytniej razowej (typ 2000)
170 g wody źródlanej

Wszystkie składniki umieścić w misce i dokładnie wymieszać. Przykryć miskę folią spożywczą. Zostawić w temperaturze pokojowej na 12-24 godziny.

Zaczyn:
230 g mąki pszennej razowej
1/2 łyżeczki soli
170 g maślanki

Wszystkie składniki umieścić w misce i dokładnie wymieszać. Przykryć miskę folią spożywczą. Zostawić w temperaturze pokojowej na 4-8 godzin.

Następnego dnia połączyć zaczyn i starter i dodać do nich:

60 g mąki pszennej razowej
1 niepełną łyżeczkę soli
2 i 1/4 łyżeczki drożdży instant
1,5 łyżki (30g) melasy
2 i 1/4 łyżeczki cukru trzcinowego
2 (30 g) łyżki miękkiego masła
1 mała cebula (moja ważyła 50 g, autor zaleca użyć 2 razy większej), bardzo drobno posiekanej
2 łyżeczki kminku

Z podanych składników wyrobić ciasto. Ja wyrabiałam je ok. 3-4 minut mikserem. Następnie wyjąć na posypaną mąką stolnicę i wyrobić aż będzie gładkie i niezbyt klejące - w razie potrzeby dodać odrobinę mąki lub wody.
Miskę wysmarować lekko olejem, włożyć do niej ciasto, przykryć i odstawić na ok. 1 godzinę - będzie wówczas miało 150% początkowej objętości.
Wyjąć, uformować bochenek - owalny lub okrągły. Można przełożyć uformowane ciasto do formy podłużnej lub do koszyka do wyrastania (ja uformowałam kulę, którą przełożyłam do wysypanego mąką koszyka).
Zostawić do wyrastania na 60 minut.
Piekarnik rozgrzać do 220 st C.
(Ja piekałam na kamieniu, więc piekarnik rozgrzałam z kamieniem).
Wyrośnięty chleb przełożyć na rozgrzany kamień (lub rozgrzaną blachę wyłożoną papierem do pieczenia), można ponacinać.
Można również bochenek przełożyć na łopatę, ponacinać i następnie włożyć do piekarnika - jak komu wygodniej.
Na dno piekarnika wsypać ok. pół szklanki kostek lodu (lub wlać pół szklanki wody).
Wstawić chleb na 20 minut. Zmniejszyć temperaturę do 180 st C i piec kolejne 20 minut.
Po upieczeniu przełożyć chleb na kuchenną kratkę i studzić przed pokrojeniem minimum godzinę.
Smacznego!

niedziela, 21 czerwca 2009

Muffinki z truskawkami i migdałową kruszonką.

Czwartek zbliża sie juz wielkimi krokami. Jestem podekscytowana:) hihi, nie powiem, ze nie!

Mam nadzieje, ze wszystko potocczy sie tak, jak to sobie wymarzylam...poki co, staram sie nacieszyc mezem i piekarnikiem:P w koncu tyle czasu bede pozbawiona ich obydwu!
Ostatnio naszla mnie chetka na cos malego, cos do schrupania na jeden raz...Mila odmiana po duzych wypiekach w jakich ostatnio zatapiam sie bez pamieci...
Te muffinki spodobaly mi sie juz wielki temu, kiedy po raz pierwszy zobaczylam je na blogu Dorotki z Moich Wypiekow.
Migdalowa kruszonka wprost wolala mnie do siebie. Kusila i kusila, az w koncu wykusila:)
Wszyscy bylismy zachwyceni tymi malymi, zlotymi cudenkami. Truskawki tak wspaniale komponuja sie z migdalami. Ah! jaka szkoda, ze wszystkie zostaly juz zjedzone...
Bo kto nie mialby ochoty na swieza muffinke z kubkiem mleka...

zapraszam do stolu:)

Cytuje za Dorus z Moich wypiekow:

Składniki na około 15 muffinek:

  • 2 szklanki mąki
  • 3/4 szklanki cukru
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • 1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
  • 1/4 łyżeczki soli
  • 2 jajka
  • pół szklanki oleju
  • 1 szklanka mleka (dałam troche mniej, ciasto byłoby zbyt rzadkie)
  • 1,5 szklanki pokrojonych truskawek

Kruszonka migdałowa:

  • 100 g zmielonych migdałów
  • 20 g masła
  • 3 łyżeczki cukru

W jednym naczyniu połączyć suche składniki: mąkę, cukier, proszek, sodę, sól. W drugim składniki mokre: jajka, mleko, olej. Wymieszane mokre składniki wlać do suchych i lekko wymieszać, tylko do połączenia się składników. Dodać truskawki i wymieszać.

Formę do muffinek wyłożyć papilotkami, wypełnić ciastem. Posypać kruszonką.

Kruszonka: wszystkie skłądniki połączyć, rozcierać palcami.

Piec około 25 minut w 190ºC. Podawać ostudzone.

Smacznego :)

czwartek, 18 czerwca 2009

Przygotowania do wyjazdu i Biscotti dla odstresowania:-)


Dzien wyjazdu zbliza sie wielkimi krokami...

Pamietam kiedy kupowalam bilety na samolot, wydaje mi sie jakgdyby to bylo wczoraj.
Dzis, pelna nadziei, z dreszczykiem podekscytowania ale tez leku, powoli wyciagam walizke, gleboko upchnieta w ciemnych zakamarkach szafy. Znajduje czysta kartke, biore do reki dlugopis i zapisuje to, o czym nie moge zapomniec, to co powinnam zabrac i co jeszcze musze zalatwic...
Eh...wydawalo mi sie, ze za stara juz jestem na takie odwazne decyzje, wyjazdy na dluzej z dzieckiem, bez meza:P a tu prosze, okazalo sie, ze bylam w bledzie.
25 czerwca wylatuje z moja dziecinka do Anglii, na cale 5 tygodni. Bez meza, choc po czesci w sprawach sluzbowych. Mam nadzieje odwiedzic miejca, do ktorych jakims cudem nigdy nie udalo mi sie dotrzec. Chce pokazac Zosi swiat, ktory darze tak wielkim sentymentem i uczuciem:)
Mam nadzieje, ze razem, dwie kobitki, poradzimy sobie :-)

Pisze o tym, bo jak wiadomo moj wyjazd bedzie wiazal sie z brakiem wpisow przez caly Lipiec.
Jednak jesli choc troszke lubicie odwiedzac ten blog, to obiecuje, ze bedziecie mieli ode mnie mala niespodzianke podczas mojej nieobecnosci:)

Nie ukrywam, ze powoli zaczyna dopadac mnie stresik, pewnie dlatego ostatnio nie ma dnia zebym czegos nie piekla. Czy was tez pieczenie relaksuje? mnie bardzo!

Dzis proponuje wspaniale Biscotti, przyznaje, ze to moj pierwszy raz, bo nigdy wczesniej ich nie pieklam. TO byl wielki blad! sa pyszne, szybkie i proste w przygotowaniu a co najwazniejsze, za kazdym razem moga byc inne:)

Zrodlo przepisu: blog Dorotki moje wypieki.
cytuje za Dorus

Składniki:

  • 1 duże jajko
  • 90 g drobnego cukru
  • 1 szklanka mąki pszennej
  • pół łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii (lub z migdałów, jak wolicie)
  • 100 g całych, obranych migdałów
  • 70 g drobno posiekanej suszonej moreli

Jajko ubić mikserem razem z cukrem (bez rozdzielania na białko i żółtko). Dodać ekstrakt, mąkę wymieszaną z proszkiem, wsypać migdały, morelę, wymieszać.

Obsypując dłonie mąką uformować w podłużny chlebek o długości około 20 cm. Ułożyć na blaszce oprószonej mąką (ciasto będzie lepiące). Piec w temperaturze 175ºC przez 25 minut, aż będzie złotobrązowe i twardsze. Wyjąć, ostudzić.

Po wystudzeniu pokroić go nożem z piłką na 1 cm kromeczki, na ukos. Ułożyć je na blaszce (poziomo) i podpiekać, aż wyschną i zrobią się chrupiące (odwaracając w połowie pieczenia na drugą stronę), przez około 15 minut w temperaturze 180ºC.

Z przepisu otrzymamy około 15 biscotti, które można długo przechowywać w szczelnym pojemniku.

Smacznego :)

środa, 17 czerwca 2009

Sernik z truskawkami i chrupiącą niespodzianką




Obiecywałam, ze jeszcze bedziecie mieli okazje na gryza czegos pysznego, obietnicy dotrzymalam:)
Ten sernik to kwintesencja tego, co w wypiekach tego rodziaju najwspanialsze.
Pyszny biszkopt, tworzacy chrupiaca skorupke na gorze, delikatny krem z twarorzku i serka maskarpone z warstwa musu z truskawek, uwienczony truskawkowymi polowkami...Bajka dla podniebienia!
Coz wiecej moge napisac, zniknal w jeden dzien!
Rozgośćcie się i Czestujcie się ;-)

Zrodlo przepisu Kwestia Smaku, cytuje za Asia:

Składniki:

Biszkopt:

3 jajka, oddzielnie żółtka i białka
1 szklanka cukru pudru
1/3 szklanki (50 g) mąki pszennej
1/3 szklanki (50 g) mąki ziemniaczanej

Krem:
250 g śmietankowego sera twarogowego (zmielonego jak na serniki)
3/4 szklanki cukru pudru
500 g serka mascarpone
2 łyżeczki ekstraktu z wanilii
2 łyżki soku z cytryny
3 łyżki mleka
1 łyżka wody różanej (niekoniecznie)


Mus truskawkowy:
1 szklanka truskawek
5 łyżek cukru pudru
1 łyżka żelatyny

oraz:
około 600 g truskawek
cukier puder i liście mięty do dekoracji

Przygotowanie:

Biszkopt:
  • Formę o średnicy 21 cm z odpinaną obręczą posmarować masłem i oprószyć bułką tartą lub zmielonymi migdałami. Piekarnik nagrzać do 180 stopni.
  • Żółtka ucierać z połową cukru pudru przez około 5 minut, aż powstanie gęsta i puszysta piana.
  • W drugiej misce ubijać białka z resztą cukru pudru przez około 5 minut, aż powstanie sztywna i błyszcząca piana. Połączyć ją z utartymi żółtkami (można mikserem na wolnych obrotach lub drewnianą łyżką), a następnie z przesianą mąką pszenną i ziemniaczaną.
  • Masę wyłożyć do przygotowanej formy i piec przez około 30 minut, aż wierzch ciasta będzie złoty i chrupiący. Studzić przez 15 minut w formie, następnie wyjąć ciasto na kratkę i całkowicie ostudzić.
Krem: Mikserem ubijać śmietankowy ser twarogowy z cukrem pudrem przez około 4 minuty, aż będzie gładki. Dodawać, w dość krótkich odstępach czasowych, po jednej łyżce ser mascarpone, cały czas miksując oraz resztę składników: ekstrakt z wanilii, sok z cytryny, mleko i wodę różaną jeśli jej używamy.

Mus truskawkowy: Żelatynę namoczyć w 2 łyżkach zimnej wody. Zmiksować blenderem truskawki z cukrem pudrem na mus, podgrzać w rondelku. Żelatynę rozpuścić w 1/4 szklanki gorącej wody, wlać do rondelka z musem truskawkowymi i wymieszać do całkowitego rozpuszczenia się żelatyny. Ostudzić.

Wykończenie: Biszkopt przekroić poziomo na 2 części, dolną część ułożyć na paterze, rozsmarować na nim ostudzony i tężejący mus truskawkowy. Założyć obręcz tortownicy i dookoła ustawić połówki truskawek. Resztę truskawek przekroić również na połówki i wyłożyć na spód, tak aby leżały jedna obok drugiej. Przykryć kremem i drugim krążkiem biszkoptu. Posypać cukrem pudrem i wstawić do lodówki na minimum 1 - 2 godziny, przed podaniem udekorować listkami mięty.

Smacznego!

bites by you.


l

wtorek, 16 czerwca 2009

Polski chleb pszenno-żytni


Spozniona, ale jestem:) Jestem i melduje, ze chleb wybrany przez Oczko w tej edycji Weekendowej Piekarni to istne cudo.
Musze przyznac, ze jeszcze nigdy nie mialam do czynienia z tak wielkim okazem jak ten:) a
przeciez z chlebami zadaje sie nie od dzis ;-)

Ten bochenek to jedna wielka mila niespodzianka.
Podczas zagniatania ciasta, sprawowal sie znakomicie. Zero lepienia, zero problemow:) czysta przyjemnosc.
Jenak przez pierwsze 15 minut pieczenia chlebek rosl, powiedzialabym slabo. Troche sie martwilam, ze bedzie taki niziutki juz do konca ale...
Wyszlam z kuchni, doslownie na 5 minut. Kiedy wrocilam, stanelam jak wryta. Z malutkiego bochenka, wysokosci 10cm zrobila sie wielka kula o dosc hmm...nietypowym ksztalcie:)
Kiedy zawolalam corcie do kuchni powiedziala tylko " Mamusiu! mamy w piekarniku mini ufo!"
No coz...przyznaje, ze chleb wyglada troche jak lekko zdeformowana stacja kosmiczna:P ale co tam! smak jest wspanialy, dziur masa a wyglad od rana nastraja pozytywnie do zycia;-)
Idealny na sniadanie do porcji swiezych warzyw albo po prostu z maselkiem, solo hrup hrup:)
Polecam!

Ps. Dziewczyny ostatnio dopominaly sie o "kolejnego gryza", wiec juz teraz zapowiadam, ze niebawem bedę mieć dla was coś naprawde pysznego do schrupania. Chlebkiem też prosze sie czestowac, bez opowor! :-)

cytuję za Oczko z bloga Historie kuchenne

Zaczyn:
50g zakwasu żytniego
75g letniej wody
75g mąki żytniej typ 720

Ciasto właściwe:
200g zaczynu jw.
250g wody
350g mąki pszennej typ 1100
150g mąki żytniej typ 720
10g soli (1,5 łyżeczki)
2 łyżeczki kminku

Wykonanie:
Zaczyn wymieszać na gładką dość gęstą masę. Pozostawić na 8-12 godz w temp. pokojowej do przefermentowania. Następnego dnia dodać do zaczynu mąkę, wodę oraz sól. Wyrabiać ręcznie 10-12 min. Włożyć do miski do wyrośnięcia pod przykryciem w temp. pokojowej na 2-2,5 godz. Zagniatać ciasto 3-krotnie podczas wyrastania. Po wyrośnięciu uformować bochenek i włożyć do formy wysypanej dobrze mąką. Pozostawić do wyrośnięcia w temp. pokojowej na 1,5-2 godz. Nagrzać piekarnik 1 godz. przed włożeniem chleba do temp. 230 stop. Bochenek delikatnie spryskać wodą, posypać kminkiem, naciąć i wkładać do naparowanego piekarnika, pic 40-50 min do zbrązowienia skórki. Wystudzić na kratce.

Smacznego!

poniedziałek, 15 czerwca 2009

Ciasto intensywnie czekoladowe, moje ulubione!


Tak wiem...sezon na truskawki i inne wspaniale owoce w pełni, a ja nagle wyskakuje tu z ciastem czekoladowym...moze i powinnam czuc sie nieco winna, ale nie czuje sie ani, ani troche:)
TO ciasto czekoladowe jest po prostu grzechu warte! i choc truskawki kocham miloscia szalona i dzien w dzien przynosze ich do domu caly, dorodny koszyczek, musze przyznac, ze to wlasnie to, mega czekoladowe, mocno intensywne ciasto bylo hitem tego dlugiego weekendu:)
Oczywiscie nie obylo sie i bez wypiekow owocowych, ale o tym w kolejnym poscie. Narazie ciagle jestem pod wrazeniem tego wspanialego cudenka, ktore wyjelam dzis z piekarnika:)
Nigdy jeszcze nie pieklam ciasta, do ktorego uzywa sie tylko i wylacznie ciemnego cukru muscovado. Zero zwyklego bialego krysztalu. Z pewnoscia to wlasnie dlatego ciasto ma tak wyjatkowy i niespotykany smak... Jego Przygotowanie zajmuje chwilke a efekt koncowy zadowoli wszystkich, nie tylko takich czekoladoholikow jak my:) To zdecydowanie moj najwiekszy (jak narazie) faworyt w kwestii ciast czekoladowych!


O pogodzie slow kilka...
Ciemna, bura i deszczowa pogoda powoli, powoli zaczyna sie poddawac i ustepowac miejsca cieplym, czerwcowym promieniom slonca. Dzis mielismy tak naprawde pierwszy dzien prawdziwie letniej pogody. Obudzilo nas cwierkanie ptakow, slonce przebijajace sie przez ciemne zaslony sypialni...czy to lato, juz na dobre zadomowilo sie w naszym swiecie?
Sadzac po tych slodkich kwiatkach, ktore wytropilismy dzis na rowerowej wycieczne, chyba tak...
Słonce to zrodlo szczescia, nie sadzicie?:)

Skladniki:

  • 225g miekkiego masla
  • 375g ciemnego cukru muscovado
  • 2 duje jajka, roztrzepane
  • 1 łyzeczka ekstraktu z wanilii
  • 100g gorzkiej czekolady, roztopionej w kapieli wodnej
  • 200g maki
  • 1 lyzeczka sody oczyszczonej
  • 250ml gotujacej sie wody

Piekarnik nagrzac do 19 stopni.
Keksowke wylozyc papierem do pieczenia.

Maslo utrzec z cukrem na puszysta mase (mikserem albo drewniana lyzka). Dodac roztrzepane jajka i ekstrakt. Dobrze wymieszac.
Nastepnie dodawac powoli roztopiona czekolade, lekko ostudzona. Nie ubijac, tylko delikatnie wymieszac.
Dodawac na zmiane make przesiana z soda i wode, delikatnie polaczyc z reszta skladnikow.

Ciasto przelac do formy. Piec w 190 stopniach przez 30 minut. Nastepnie zmiejszyc temperature do 170 stopni i piec kolejne 15min.

Ciasto wyjac z piekarnika, calkowicicie ostudzic w formie.

*Ciasto mozna zostawic w formie nawet przez 2 dni. Podobnie jak z piernikiem, im dluzej lezy, tym lepsze:)

czwartek, 11 czerwca 2009

Chleb z siemieniem lnianym i słonecznikiem na zakwasie


Wspaniały, pełen ziaren, zdrowy chlebek w sam raz na pierwsze dwa dni długiego weekendu:)
Pisze pierwsze dwa dni, bo nie wydaje mi sie, zeby udalo mi sie uchronic go przed calkowitym spalaszowaniem dluzej, no bi i po co? weekendowa piekarnia( w ktorej mam wielka nadzieje wziac udzial:)) proponuje tak wspaniale i kuszace przepisy, ze kolejny bochenek zostanie przyjety z takim samym entuzjazmem, co ten prezentowany dzis:)
Idealny na sniadanie, do kubka goracej herbaty, jedzony np z twarogiem i warzywami lub innymi zdrowymi dodatkami.
polecam goraco!

Zrodlo przepisu: blog Dorus moje wypieki

Składniki na 1 bochenek:

  • na ziarno:

35 g siemienia lnianego
100 g wody

  • na zaczyn:

75 g mąki pszennej
90 g wody
2 łyżki zakwasu

  • na ciasto chlebowe:

380 g mąki pszennej (najlepiej chlebowej)
40 g mąki żytniej
60 g uprażonych ziaren słonecznika
30 g uprażonych ziaren siemienia lnianego
175 g wody
18 g (1 łyżka) soli (wg mnie 3/4 łyżki wystarczy)
130 g namoczonego siemienia lnianego (patrz wyżej)
170 g zaczynu (patrz wyżej)


Przygotowanie i pieczenie:

W dzień poprzedzający pieczenie zalać siemię lniane zimną wodą i pozostawić do napęcznienia przykryte folią na 12 do 16 godzin. Składniki

zaczynu wymieszać i odstawić przykryte w temperaturze pokojowej również na 12 do 16 godzin.

Następnego dnia wymieszać wszystkie składniki ciasta chlebowego. W maszynie około 3 minut, ręcznie do 10 minut. Ewentualnie skorygować jeszcze ilość mąki lub wody – ciasto powinno być średnio ścisłe i jeszcze raz krótko zagnieść. Ciasto zostawić do odpoczęcia'na ok. 2 do 2,5 godzin. W trakcie wyrastania, po ok. 1 godzinie ciasto jeszcze raz zagnieść. W tym celu rozpłaszczyć kulę ciasta na blacie posypanym mąką lekko uderzając w jego powierzchnię, aby pozbyło się gazów. Następnie z każdej z czterech strony zawinąć na szerokość ok. 1/3 płat ciasta do góry. Można tę czynność powtórzyć dwukrotnie w odstępach czasowych ok. 50-minutowych.

Po upływie wyżej wymienionego czasu uformować owalny bądź podłużny bochenek i umieścić delikatnie (zawinięciem do góry) w koszyku do wyrastania (ja pozostawiłam do wyrastania w głębokiej formie o wymiarach 13 x 27 cm i w niej piekłam).

Czas wyrastania to około 2 do 2,5 godzin w temperaturze ok. 25ºC. W chłodzie o temperaturze np. 10ºC można ten czas przedłużyć do 8 godzin, w lodówce (ok. 6ºC) do 18 godzin. Przed włożeniem do pieca zalecana jest próba palcem czy chleb jest dobrze wyrośnięty.

Chleb wyjąć, naciąć delikatnie. Piec około 40 – 45 minut w temperaturze 220ºC.

Smacznego !


*ja osobisnie nie dodawalam drozdzy, mimo to chlebek wyrastal bardzo dobrze i szybko:)


wtorek, 9 czerwca 2009

Spiralki czekoladowo-waniliowe



Juz od dawna czailam sie na te ciasteczka. Dodatek nutelli do ich czekoladowej partii bardzo mnie zaintrygowal i zachecil:) Poza tym, powiedzmy sobie szczerze, jak mozna nie nabrac ochoty na te male cudenka skoro wygladaja tak uroczo? spiralki jak sie patrzy! a do tego jakie smaczne!
Dzis nie pozostaje sama w moich zachwytach. Majanka, z bloga majanowe pieczenie piekla je 'razem ze mna'. No, moze nie doslownie, ale obie nabralysmy dzis chetki na te ciasteczka i obie przedstawiamy je dzis na blogach.

Muszę oczywiście dodac, że w rolowaniu ciasteczek pomagała mi moja Zosieńka. Cos czuje, ze wyrosnie z niej mala 'cukierniczka' :)

Przepis zaczerpniety zostal z bloga Dorus z Moich wypiekow


Składniki na około 30 ciastek:

  • 175 g miękkiego masła
  • 70 g cukru pudru
  • 1 łyżeczka ekstraktu z wanilli (lub kilka kropel aromatu waniliowego)
  • 230 g mąki
  • 2 łyżki Nutelli
  • 1 łyżka kakao

Masło zmiksować, dodać cukier i miksować, aż będzie jasne. Wmieszać ekstrakt z wanilii. Dodać mąkę i szybko zagnieść ciasto. Ciasto podzielić na dwie części. Do jednej części wmieszać nutellę i kakao, wyrobić.

Dwa kawałki ciasta: jasne i ciemne, rozwałkować na prostokąt mniej wiecej 15 x 20 cm (mój prostokąt był trochę większy, można podsypywać mąką). Jasny prostokąt położyć na oprószonym mąką blacie, na niego położyć ciemny (lub odwrotnie). Ciasto zwinąć jak roladę. Otulić folią aluminiową i schłodzić przez pół godziny.

Ciasto po schłodzeniu pokroić na 5 mm plasterki, ułożyć je obok siebie na blaszce zostawiając odstępy (ciastka delikatnie się powiększają na boki).

Piec około 10 - 12 minut w temperaturze 170ºC. Przez 2 - 3 minuty nie ściągać z blaszki (będą zbyt miękkie), jak już skruszeją studzić na kratce.

Smacznego !

niedziela, 7 czerwca 2009

Brownies z masłem orzechowym dla Ani


To wspaniałe, wyjątkowe brownie ostatni raz robiłam ładnych pare lat temu. Pamiętam dokładnie na jaką okazję.
Listopadowe, deszczowe sobotnie popołudnie dostalamtelefon, telefon, na który czekałam bardzo długo i po, którym cały świat mimo niepogody stał się słoneczny. Moja kochana przyjaciolka przyjechała do polski. Tylko na chwileczke, na momencik, ale byla.
Kiedy bylysmy jeszcze na studiach, weekendowe pieczenie (prawie jak nasza blogowa weekendowa cukiernia i piekarnia, tylko, ze w duecie:) ) bylo naszym rytuałem. Co tydzien w ruch szedl inny, nieznany przepis. Nie raz zdarzalo sie, ze ciasta czy potrawy, ktore przygotowywalysmy lądowały w koszu, czesto jednak okazywalo sie, ze sa to kulinarne strzaly w dziesiatke:)
Pamietam, ze kiedy po rozdaniu dyplomow ukonczenia studiow, po latajacych w powietrzu czapeczkach radosnych studentow wrocilysmy do naszego pokoju i dopadł nas smutek...
Ania nastepnego nia miala wyjechac, moje torby czekaly juz na wsadzenie do samolotowego luku i powrot do domu...konczyla sie jedna z najwspanialszych przygod naszego zycia, nasze wspole cotygodniowe pieczenie, rozmowy do 4 nad ranem...
I choc wiedzialysmy, ze wiez jaka jest miedzy nami nigdy nie zostaje zerwana, chociaz obiecalysmy sobie, ze bedziemy odwiedzac sie jak najczesciej mozna, zdawalysmy sobie sprawe, ze konczy sie cos waznego.
Ostatnim ciastem jakie wspolnie wyczarowalysmy bylo brownie. Kiedy teraz przypominam sobie moment, w ktorym je robilysmy musze przyznac, ze bylysmy mistrzyniami improwizacji. Nie mialysmy zielonego pojecia, ze istnieje przepis na brownie z maslem orzechowym ( w tamtych czasach Nigella czy Jamie Oliver byli tylko sennym marzeniem). To byla nasza wlasna inwencja tworcza, przyznaje, ze calkiem udana:)

Dzis przedstawiam brownie wedlug dokladnego przepisu, tyle, ze nie naszego, lecz Doruś. Nie pamietam juz niestety dokladnych proporcji ciasta, ktore razem z Ania zrobilsymy tamtego dnia. Mam nadzieje, ze smakowaloby jej rownie bardzo jak tamto, jedzone na walizkach i w naszym kampusie:)

Z dedykacją dla Ani, zeby nigdy nie zapomniala smaku tamtych lat :*

Składniki:

  • 180 g masła
  • 150 g gorzkiej czekolady
  • 250 g cukru
    pudru
  • 4 jajka
  • 1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
  • 140 g mąki
  • szczypta proszku do pieczenia
  • 35 g kakao
  • 50 g gorzkiej czekolady, posiekanej
  • 95 g masła orzechowego typu 'crunchy'

Czekoladę rozpuścić razem z masłem na małym ogniu, mieszając (nie dopuścić do wrzenia). Lekko przestudzić. Dodać cukier, jajka, ekstrakt, przesianą mąkę z proszkiem, kakao i dodatkowo posiekaną czekoladę. Wymieszać.

Do przygotowanej blaszki (18 x 29 cm) wlać gotowe ciasto. Małą łyżeczką wykładać na górę masło orzechowe, wymieszać końcówką noża, tworząc na powierzchni esy - floresy.

Piec w temperaturze 160ºC, przez około 40 minut (piekłam krócej). Brownies powinny być wilgotne, im dłużej brownies pieczone, tym bardziej suche i o konsystencji ciasta (trzeba wyczuć swój piekarnik).

Smacznego!

czwartek, 4 czerwca 2009

Vermont Sourdough


do tego chlebka przymierzałam się już od dawna. Wszyscy tak go zachwalają, jak więc mogłam sama go nie wyprobować?
Chociaż podobnie jak z wieloma innymi wspaniałymi bochenkami, trzeba na niego troche poczekac, moge powiedziec z pewlna odpowiedzialoscia, ze jest warto!
Chleb jest pyszny, ma wspaniały delikatny miąższ i długo zachowuje swiezosc. A do tego jak pachnie podczas pieczenia! oh, zjedlismy go w mgnieniu oka:)

polecam!

Przepis z bloga zawszepolki, Poleczko dziękuje za inspitację:)
Edit: Oryginalny przepis pochodzi ze strony Tatter, ktorej tez dziekuje za inspiracje :)

cytuję za Poleczką:

Zaczyn:

150 gr maki pszennej chlebowej
188 gr wody
2 lyzki zakwasu zytniego lub pszennego (rowniez uzylam zytniego) w temperaturze pokojowej

Wszystkie skladniki wymieszac i zakryc szczelnie folia zostawic na 12-16 godzin.

Nastepnie dodac:

750 gr maki pszennej chlebowej
100 gr maki zytniej (uzylam zytniej razowej)
462 gr wody
1 lyzka soli (uzylam soli morskiej)
caly zaczyn minus 2 lyzki (do zbudowania nowego zaczynu)

Wszystkie skladniki (oprocz soli) wymieszac, zakryc folia i zostawic na 1 godzine fermentacji (tzw. autoliza).
Po tym czasie ciasto posypac sola, wymieszac i krotko zagniesc (2-3 min). Zostawic do wyrosniecia w temp. pokojowej na 2,5 godz. W trakcie wyrastania ciasto zlozyc dwukrotnie co 50 minut.
Wyrosniete ciasto podzielic na 2 czesci, uformowac okragle bochenki, ulozyc w koszach do wyrastania (u mnie byl jeden koszyk z suszarki do salaty i jedna miska salatkowa). Jeden z bochenkow pozostawic w temp. pokojowej na 2 godz (mozna na 2,5 godz.) po czym upiec w piekarniku nagrzanym do 240 st.C przez 30-35 min.

Drugi wlozyc do plastikowej torebki, zawiazac i umiescic w lodowce na noc (12 godzin mozna do 18). Upiec rano, wsuwajac do nagrzanego pieca bezposrednio po wyjeciu z lodowki (wtedy tez mozna go naciac).

Smacznego!

poniedziałek, 1 czerwca 2009

Na Dzień dziecka, tarta z truskawkami i kremem waniliowym


Pamiętam jak dziś dni dziecka, w których razem z mamą i tatą chodziliśmy do kawiarni. Zawsze zamawiałam wtedy wielkie lody z bitą śmietaną i kawałek ciasta. To było jak doroczna ceremonia obżarstwa i dzien, w ktorym dzieci byly najwazniejszymi osobami w rodzinie:)
Nie potrzebowałam wspaniałych, duzych lalek, najmodniejszych sukienek czy nowych bucików. Sam fakt, że razem z rodzicami wybieraliśmy się na taki 'uroczysty' podwieczorek był dla mnie najwiekszą radością i nagrodą.
Teraz, wraz z biegem lat to czego dzieci chca, a czego nie chca, z czego sie ciesza a z czego sa niezadowolone zmienia sie. Porcja lodow czesto nic nie znaczy, mamy je przeciez na codzien, w swoich zamrazarkach. Sa jednak i takie, ktorym drobne rzeczy sprawjaja radosc.
Od zawsze staralam sie zeby moja corcia potrafila docenic wlasnie takie, male gesty, drobne prezenciki. Mysle, ze sie udalo:)
Wiadomo, ze nie jestem w stanie odmowic sobie ( a moje wlasciwie Zosi?) kupna jakiejs super zabawki, nowej lalki, ktora siusia do nocnika i placze kiedy jest glodna ( czego to nie wymysla?:)) Technika posuwa sie na przod a razem z nia potrzeby naszych dzieci. Trzeba po prostu znalesc w tym wszystkim zloty srodek:)

Ja, mimo, ze juz nie taka mloda (wole nie liczyc ile to juz lat stuknie mi w te wakacje:) ) jak kazde dziecko, duze czy male, mam slowe male gadzeciki, zabawki bez, ktorych nie moglabym sie obejsc:) I to wlasnie jest wspaniale. Nie mozemy pozwolic, zeby to co wiecznie w nas mlode, tylko dlatego, ze nie mamy juz 16 lat odeszlo w zapomnienie.

Dlatego dzis skladam zyczenia nie tylko naszym malym szkrabom, ale tez i wszystkim moim blogowych kolezanka i kolegom :) Szczesliwego dnia dziecka!


Skadniki na kruche ciasto:

  • 250g maki
  • 100g masla pokrojonego w kosteczke, niezbyt twardego
  • 100g cukru pudru
  • szczypta soli
  • 2 jajka

Na blacie usypujemy kopczyk maki, robimy wglebienie. Wkladamy tam maslo, cukier puder i sol. Te trzy skladniki mieszamy palcami, dodajemy jajka, podem stopniowo make. Dobrze wszystko mieszamy.
Gdy skladniki sie polacza, zawijamy w folie i wkladamy do lodowki na 1-2 godziny.

Forme o srednicy 20cm wysmarowywujemy maslem i wstawiamy do lodowki. Rozwalkowujemy ciasto na ksztalt kola o grubosci 3-4mm i oblepiamy nim forme. Wkladamy do lodowki na co najmniej 20 minut.
Rozgrzewamy piekarnik do 200 stopni.
Spod ciasta nakluwamy widelcem, wykladamy pergaminem i na wierzch wysypujemy groch lub fasole. Pieczemy 20min. Po tym czasie zdejmujemy pergamin i dopiekamy jeszcze 10min.
Zostawiamy do ostygniecia.


Skladniki na nadzienie:

  • 75ml smietany kremowki
  • 30g cukru
  • 150g kremu cukierniczego ( krem robilam z 1/4 porcji i wyszlo idelanie 150g)
  • 500g truskawek pokrojonych na polowki
  • cukier puder do posypania

Skladniki na krem cukierniczy :

6 zoltek
125g drobnego cukru
40g maki
500ml mleka
1 laska wanilii przecieta wzdluz
troche cukru pudru

W misce roztrzepujemy zotka z 1/3 cukru do usyzkania konsystencji gladkiego kremu. dodajemy make, mieszamy trzepaczka az sie calkowicie wchlonie.

W rodelku podgrzeamy mleko z reszta cukru i walinia. Gdy tylko zacznie sie gotowac, zdjemujemy z ognia i przelewamy do miseczki z zoltkami jednoczesnie mieszajac. Gdy skladniki dobrze sie polacza, przelewamy wszystko z powrotem do garnuszka i podgrzewamy do zagotowania.

Skladniki na nadzienie:

  • 75ml smietany kremowki
  • 30g cukru
  • 150g kremu cukierniczego ( krem robilam z 1/4 porcji i wyszlo idelanie 150g)
  • 500g truskawek pokrojonych na polowki
  • cukier puder do posypania

Smietane ubijamy z cukrem az nabierze konsystencji kremu. Dodajemy krem cukierniczy i dokladnie mieszamy trzepaczka. Nakladamy rownomiernie na kruchy spod. Truskawki ukladamy na wierzchu. Tuz przed podaniem posypujemy cukrem pudrem.

Tarta jest bardzo delikatna dlatego najlepiej kroic ja cienkich ostrym nozem.

smacznego!

Wszelkie prawa zastrzeżone!
Kopiowanie i rozpowszechnianie bez mojej zgody zabronione. Zdjęcia i teksty są mojego autorstwa i nie zgadzam sie na ich kopiowanie oraz rozpowszechnianie bez mojej zgody (patrz : Ustawa z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych)