niedziela, 31 maja 2009

Bajgle


Jak dobrze jest stawiać sobie jakieś cele i móc je realizować. Nawet najmniejsze, najbardziej niepozorne rzeczy, mogą czasem sprawić nam radość, nieporównywalną z niczym innym.
Kiedy uda się nam coś osiągnąć, dopiąć swego, satysfakcja jest niesamowita, prawda?:)
Pisząć o 'małych, niepozornych rzeczach' mam na myśli również wyzwania kulinarne:)
Kto by pomyślał, że odważę sie sama zrobić kiedyś bajgle?!
Kiedy mój mąż usłyszał o moim szalonym pomyśle, delikatnie mówiąć nie uwierzył, że jest możliwe domowe odtworzenie tego wspaniałego mini pieczywka. Jak bardzo było mu wstyd kiedy po raz pierwszy posmakował tych bajgli:) jego mina tłumaczyła wszystko. I choć przyznaję, że zeby w koncu moc ich skosztować trzeba się troche naczekac, efekt jest tego wart:) obiecuje!

przepis z bloga Liski, ktorej dziekuje za tak wspaniala recepturę:)

Cytuję za Liską:

24 godziny przed przygotowaniem ciasta, robimy zaczyn:

Zaczyn:
1/2 łyżeczki drożdży suszonych instant
260 g wody
240 g mąki pszennej, najlepiej chlebowej

Wszystkie składniki dokładnie zmiksować. Powinna nam powstać gęsta, gładka masa, ktora po fermentacji stanie się rzadka.
Miskę przykrywamy folią i odstawiamy na 24 godziny.

Po tym czasie dodajemy do ciasta:

180 g mąki
1,5 łyżeczki cukru
2 łyżeczki soli
1/2 łyżeczki suszonych drożdży instant

Zagniatamy ciasto, najlepiej mikserem. Przykrywamy miskę folią i odstawiamy do wyrastania na 2 godziny. Kiedy ciasto wyrośnie, wstawiamy je do lodówki na noc.
Rano, wyjmujemy ciasto z lodówki i zostawiamy w temperaturze pokojowej na 30-60 minut, by je nieco ocieplić.

Dzielimy je na 12 części. Z każdej formujemy okrągłą bułeczkę, następnie palcem robimy w środku dziurkę i odsuwając ciasto na boki, formujemy obwarzanek.
Obwarzanki kładziemy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia i zostawiamy do wyrośnięcia na 30 minut.

W dużym garnku (używam 5-litrowego) podgrzewamy wodę. Kiedy zacznie sie gotować, wsypujemy 1 łyżeczkę sody i 40 g cukru. Wkładamy bajgle - po 3-4. Gotujemy minutę, następnie przewracamy bajgle na drugą stronę i gotujemy kolejną minutę.
Wyjmujemy łyżką i kładziemy na talerz przykryty papierowym ręcznikiem lub ściereczką, by lekko je osuszyć.
Następnie przekładamy na blachę do pieczenia, smarujemy białkiem i posypujemy nasionami sezamu, solą, makiem, itp.

Piekarnik nagrzewamy do 230 st C. Wstawiamy bajgle na 5 minut. Zmniejszamy temperaturę do 210 st C i pieczemy kolejne 12-15 minut uważając, by się nie przypaliły.

Studzimy na kuchennej kratce.
Smacznego!


środa, 27 maja 2009

Boskie Muffiny z żurawiną.


Dziś nie mam niestety możliwości ani czasu na dłuższy wpis. Ostatnio jestem bardzo zaganiana a obowiązki i rzeczy do zrobienia dosłownie doprowadzają mnie do obłedu. Mam nadzieję, że już za chwilkę sie to zmieni i bede mogla ponadrabiac blogowe zaleglosci:) a jest co nadrabiac! uwierzcie ;-)
Dziś na szybciutko, proponuje wspaniale, zurawinowe muffiny. Robie je juz 3 dnien z rzedu, bo ciagle nie mamy ich dosc:)
polecam!

przepis z bloga Dorus:)

cytuje za Doruś:

Składniki na 12 muffinek:

  • 2 szklanki mąki
  • 2/3 szklanki cukru
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • 1 łyżeczka sody oczyszczonej
  • szczypta soli
  • 1 szklanka świeżej, mrożonej lub suszonej żurawiny
  • 3/4 szklanki maślanki
  • 1/3 szklanki mleka
  • 60 g roztopionego masła
  • 1 duże jajko
  • 1 łyżka soku z cytryny
  • 1 łyżeczka przyprawy korzennej

W jednym naczyniu wymieszać składniki sypkie, w drugim mokre. Połączyć zawartość obu naczyń i wymieszać, ciasto powinno być grudkowate, nie wymieszane na gładką masę. Nałożyć do foremek na muffinki do 3/4 ich wysokości.

Piec około 25 minut w temperaturze 190ºC. Wystudzić.

Smacznego !


piątek, 22 maja 2009

Domowa Granola



Ostatnio na blogach zrobiło się "granolowo" więc i ja dodam coś od siebie:)
Granola to jedno z ulubionych śniadań mojej córci. Dzięki niej, stało się również moją, ulubioną przekąską czy porannym posiłkiem. Zdrowe, bez polepszaczy, nie za słodkie, z owocami, takie lubimy najbardziej. To co uwielbiam w domowej granolii, to to, że mogę stworzyć jej własną kompozycję, którą wszyscy w domu zjedzą ze smakiem:) ochota na rodzynki? prosze bardzo! chętka na suszoną żurawinę i truskawki? podano do stołu:)
polecam gorąco!

zmodyfikowany przepis z BbcGoodfood

300g płatków owsianych zwykłych
50g ziaren słonecznika
50g ziaren dyni
30g ziórków kokosowych
60g dowolnych orzechów
1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
5 lub 6 łyżek miodu
2 łyżki oleju słonecznikowego
60ml soku jabłkowego
suszone owoce (ja użyłam żurawiny)
rodzynki

Wszystkie składniki oprócz rodzynek, suszonych owoców, orzechów i kokosa wymieszać w dużej misce.

Piekarnik nagrzać do 150 stopni. Blaszkę wyłożyć papierem do pieczenia. Wysypać granolę. Piec 15 minut. Po tym czasie dodać pozostałe składniki, dokładnie wymieszac i wstawić do piekarnika na kolejne 15 min. Podczas pieczenia mieszać kilka razy, żeby granola równo się upiekła.
Po 15min piekarnik wyłączyć. Granolę pozostawić w ciepłym piekarniku aż do całkowitego wystygnięcia.
Przechowywać w puszce i delektować się smakiem:)

Smacznego!

środa, 20 maja 2009

Danishe z wiśniami i czekoladą


Po ostatniej udanej próbie zrobienia ciasta duńskiego w domu, kontynuuję moje moje eksperymentowanie:-) są takie przepisy, które raz zrobione wywołują w nas potrzebę dalszego wyprobowywania nowych dodatków, zamieniania skłądników, dodawania czegoś... Tak tez dzieje się i w tym przypadku:)
Cała procedura przygotowywania Danish Pastry nie jest taka trudna, jak mogłoby się wydawać. Plusem jest tez to, ze jesli nie wykorzystamy calego ciasta na raz, reszte mozemy zamrozic i wykorzystac przy kolejnym pieczeniu:) Ja wlasnie tak zrobilam. Dzięki temu w niecała godzinę miałam przed sobą talerz obłędnie pachnących, przepysznych danishy. Tak się skłąda, że akurat odwiedzili nas znajomi z dziećmi, więc ciasteczka zniknęły zanim z mężem zdążyliśmy w pełni się nimi nacieszyć... Dzieci mają niezłe możliwości, to wiadomo od zawsze ;-)

polecam gorąco:)

Przepis na ciasto tak jak przy danish pastry z morelami:

plus:
wiśnie mrożone lub z kompoty
kostki czekolady/nutella ( wiem, ze nutella może brzmieć tu strasznie, wypróbowałam i ten wariant i smakowało super!)


Rozwałkowane ciasto pokroić ostrym nożem na kwadraty, na środku każdego z nich ułożyc kostkę czekolady/łyżeczkę nutelli i wiśnię. Uformować ciasteczko zbierając wszystkie cztery rogi do środka. Dobrze zlepić boki.

Ciastka ułożyć na blaszce. Posmarowac roztrzepanym jajkiem z 2 łyżkami mleka i odstawić w ciepłe miejsce do podwojenia objętości na około 1 godzinę.

Przed pieczeniem znowu posmarować glazurą.

Piec w temperaturze 180ºC przez około 15 - 20 minut (piekłam 20 minut, bo te miejsca pod morelą są dłużej mokre).

Ostudzić, można ozdobić paseczkami lukru, ale nie koniecznie.

Smacznego!

wtorek, 19 maja 2009

Przepis tygodnia:)

foodelek: przepisy tygodnia










Kochani:)
Przepis na roladę czekoladową z wiśniami najwyraźniej przypadł wam do gustu:) bardzo się cieszę.
Chciałam serdecznie podziękować Marcinowi z foodelka, który uznał roladę przepisem tygodnia. To wielkie wyróżnienie:)

pozdrawiam, Ola

poniedziałek, 18 maja 2009

Zupa z ciecierzycą i makaronem Jamie’go Oliver’a.


Przepis na tą zupę odkryłamdawno temu na blogu Małgosi z Pieprz czy Wanilia. Potem kupiłam książkę Jamie'go i dosłowienie zakochałam się w jego przepisach:) W większości proste, szybkie w przygotowaniu i co najważniejsze bardzo bardzo smaczne:)
Ta zupka to jeden z moich największych faworytów.
Kiedyś pisałam już o tym jak bardzo lubię ciecierzycę i jak bardzo przepadają za nią moi domownicy:)
Pasta e ceci to idealny pomysł na zdrowy, sycący obiad. Nawet moja Zosia, której często zdarza się kręcić noskiem na wszystko w czym pływają niezidentyfikowane obiekty zwane potocznie warzywami, tym razem zjadła zupę z ochotą, a nawet (coż to za sukses dla mamy!) poprosiła o dokładkę;-)

Gorąco polecam:)
Składniki:
Wprowadziłam drobne zmiany w ilości składników, zgodnie z radami Małgosi:)

  • 1 mała cebula, obrana i drobno posiekana
  • 2 łodygi selera naciowego, drobno posiekane
  • 2 ząbki czosnku, obrane i drobno posiekane
  • oliwa z oliwek z pierwszego tłoczenia
  • igiełki oberwane z 1 gałązki świeżego rozmarynu, drobno posiekane(użyłam suszonego)
  • 1 puszka ciecierzycy (użyłam 250g ciecierzycy namoczonej przez całą noc w wodzie)
  • 500 ml bulionu warzywnego
  • 10 dag drobnego makaronu do zupy
  • sól morska, pieprz
  • natka pietruszki posiekana

Do rondla wlać nieco oliwy, wrzucić drobno posikane: cebulę, seler, czosnek i rozmaryn. Dusić pod przykryciem na wolnym ogniu przez 15-20 min.
Ciecierzycę odsączyć. opłukać. Dodać do uduszonych warzyw i zalać bulionem. Gotować na małym ogniu przez ok. ½ godz. Wyjąć połowę ciecierzycy i odłożyć do miseczki.
Blenderem ręcznym zmiksować zupę. Dodać spowrotem resztę ciecierzycy, oraz makaron ugotowany al dente. Przyprawić do smaku solą i pieprzem. Jeszcze chwilę gotować na wolnym ogniu, aż ciecierzyca i makaron będą miękkie.
Posypac natką pietruszki

Smacznego!


niedziela, 17 maja 2009

Chleb z platkami owsianymi i jablkami, Weekendowa Piekarnia #31


Kolejny pyszny chlebek wypróbowany i kolejna edycja Weekendowej Piekarni za nami:) Bardzo sie cieszę, że po raz kolejny mogę piec razem z wami!
Kiedy na blogu zawszepolki zobaczyłam propozycje na nadchodzący weekend wiedziałam, że każda z nich okaże się wielkim piekarskim sukcesem:)
Chociaż nie dałam rady wypróbowac nak zachwalanych cebularzy udało mi się zrobić chleb:)
Chlebek ma delikatny, bardzo wilgotny miąższ i lekko słodkawy smak. Przygotowanie nie jest ani trochę trudne, a efekt znakomity:) dodatkowo, długo zachowuje świeżość.
Dziękuję poleczko za kolejny, tak wspaniały przepis!

Ps. Przepraszam za zdjęcia, ale chleb najwyraźniej nie miał ochoty na współpracę i wolał być od razu skonsumowany:)
Cytuję za zawszepolką:

50g platkow owsianych (takich na owsianke, nie moga byc to platki blyskawiczne)
100g wrzacej wody
200g startych jablek
50g wody (20 st.C)(Kochani tak jak napisalam juz dwa razy, ale powtorze 50g wody to IMO za duzo, bo przy wyrabianiu musialam dosypac dwie spore garsci maki. Ale eksperci Wam powiedza, ze to zalezy od rodzaju maki i hydracji zakwasu i dobrze jest wode dodawac partiami)
100g zakwasu pszennego
3/4 lyzeczk swiezych drozdzy (lub 1/4 lyzeczki drozdzy suchych lub instant)
250g maki chlebowej pszennej
3/4 lyzeczki soli
jajko
platki do posypania bochenka (opcjonalnie)

Platki zalewamy wrzaca woda, mieszamy i zostawiamy do ostygniecia.
W misce mieszamy starte jablka, wode, zakaws i drozdze. Jesli ktos uzywa drozdzy suchych nalezy je uprzednio rozpuscic w cieplej wodzie i zostawic na 10-15 minut (aktywaja drozdzy). Calosc wymieszac i dodac namoczone platki.
W drugiej misce wymieszac make i sol.
Polaczyc sypkie skladniki z mokrymi i calosc wymieszac, az skladniki polacza sie. Przykryc i zostawic na 10 minut.
I teraz albo mozemy ciasto wyrobic metoda Pana Lepard'a albo zapraszam do Tatter :)
Na lekko naoliwiony blat wyjmujemy ciasto i wyrabiamy przez 10 sekund. Formujemy kule i wkladamy do czystej, lekko naoliwionej miski na 10 minut. Po tym czasie ponownie wyjmujemy na blat, zagniatamy i wkladamy do miski. Przykrywamy folia i zostawiamy na 1-2 godziny w cieplym miejscu - ciasto ma podwoic objetosc. Mozna ciasto zlozyc raz w trakcie rosniecia. Ja zpomnialam.
Po tym czasie ciasto odgazowujemy, formujemy podluzny bochenek, wkladamy do koszyka zlaczeniami do gory, przykrywamy folia i zostawiamy na 1,5 godziny.
Piec nagrzewamy do 210 st.C. Gdy chleb podwoi swoja objetosc, przenosimy go na omaczona lopate, nacinamy i smarujemy glazura z jajka. Zsuwamy na nagrzany kamien i pieczemy 30 minut. Po tym czasie zmniejszamy temp. o 190 st.C i pieczemy kolejne 15-20 minut. Chleb ma byc bardzo rumiany i popukany od spodu wydac gluchy odglos. Studzimy na kratce.

Smacznego!

sobota, 16 maja 2009

Rolada czekoladowa z wiśniami



Jakiś czas temu obiecałam sobie, że robienie rolad opanuję do perfekcji. Tym przepisem rozpoczełam to wyzwanie:)
Musze sie przyznac (ale wstyd!) ze to moja pierwsza rolada w życiu. Jednak biorąc pod uwage fakt, że wyszła spod mojej, niedoświadczonej ręki, udała się całkiem przyzwoicie(mówie oczywiscie o wyglądzie zewnętrznym). Jeśli chodzi o smak to jest po prostu boska. Niesamowicie czekoladowa, delikatna. Krem z serka mascarpone i nutelii to chyba najpyszniejsze polaczenie jakiego kiedykolwiek mialam okazje skosztowac:) I hej! zrobienie biszkoptu wcale nie jest takie trudne ;-)
Przepis z Bloga Dorotki:)

Cytuję za Doruś:

Składniki:

  • 4 jajka
  • 100 g drobnego cukru
  • 100 g mąki
  • 3/4 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 4 łyżki kakao
  • 50 g gorzkiej czekolady, startej
  • cukier waniliowy - 16 g

Białka ubić na sztywną pianę, pod koniec ubijania wsypywać partiami cukier, ubijając. Partiami wlewać żółtka i nadal ubijać. Do masy przesiać mąkę z proszkiem do pieczenia, kakao i wsypać startą czekoladę. Wymieszać delikatnie, by piana nie opadła.

Przygotować ręczniczek kuchenny, posypać lekko cukrem waniliowym. Płaską formę o wymiarach 28 x 42 cm wyłożyć papierem do pieczenia. Wlać masę, wyrównać. Piec około 12 - 15 minut w temperaturze 180ºC. Natychmiast po upieczeniu ciasto przełożyć na ręcznik papierem do góry. Zerwać powoli papier, a roladę z ręczniczkiem zwinąć, wzdłuż dłuższego boku. Pozostawić w takiej formie do ostudzenia. Uwaga: nie czekamy, aż rolada wystygnie, robimy wszystko na gorąco.

Składniki na krem:

  • 250 g serka mascarpone
  • 5 łyżek nutelli
Składniki zmiksować.

Składniki na polewę:

  • 100 g gorzkiej lub mlecznej czekolady
  • 30 g masła

Masło rozpuścić z czekoladą na najmniejszym palniku, mieszając.

Ostudzoną roladę rozwinąć, usunąć ręczniczek. Natychmiast posmarować nadzieniem z serka mascarpone, z powrotem zawinąć. Włożyć na kilka godzin do lodówki. Przed podaniem polać polewą.

Smacznego :)




Edit: Przepis został uznany jednym z 14 przepisów tygodnia Foodelka:) bardzo dziękuje za wyróżnienie, jest mi niesłychanie miło:)

foodelek: przepisy tygodnia

czwartek, 14 maja 2009

Brutti ma buoni, czyli włoskie pyszności


Przepis ten zdawał się czekać na mnie już od dawna. Z niecierpliwością przebierał nogami, kiedy w końcu nadejdzie ten wspaniały dzień i tajemnica Włoskich czekoladowych ciasteczek zostanie przeze mnie odkryta:)
Muszę się przyznać, że troche potrzymałam go w niepewności, w końcu trzeba się było jakoś przygotować na powitanie, jak sie później okazało, jednych z naszych ulubionych ciasteczek:)
Mocno czekoladowe i bakaliowe, ciągnące się w środku z dobrze wyczuwalnymi kawałkami migdałów i rodzynek. Czego chcieć więcej?
Nawet mój szanowny małżonek, który zarzekał się, że ciasteczek z samych białek, "nie ma mowy, nie spróbuję!" koniec końców dał się przekonać i spałaszował prawie wszystkie:)
Przepis znalazłam na blogu majanki:)

cytuję za majanką:

Składniki na ok. 50-60 szt

  • 6 białek
  • 40 dag cukru (dałam 32 dag, a i tak wyszły słodkie)
  • 250g migdałów (dałam orzechy włoskie)
  • 250g orzechów pistacjowych
  • 100g rodzynek (dałam pół na pół z daktylami suszonymi)
  • 3 łyżki kakao
  • 1 cukier waniliowy
  • cynamon do smaku

Wykonanie:

Migdały i orzeszki pistacjowe wrzucić na patelnię i opiekać przez kilka minut (nie przypalić!). Zdjąć z ognia, wymieszać z rodzynkami, posiekać.

Białka ubić na sztywną pianę i delikatnie wymieszać z bakaliami oraz z pozostałymi składnikami. Powinna powstać zwarta, chropowata masa (jeśli będzie za rzadka można zagęścić odrobiną mąki, ja tak zrobiłam). Blachę wyłożyć papierem do pieczenia, kłaść łyżką na niej porcje masy. Wstawić blachę do piekarnika i piec około 20 minut w temperaturze 170-180 stopni C.

Nie należy ich piec zbyt długo, ani w zbyt wysokiej temperaturze, bo będą twarde jak kamień. Można przechowywać długo w metalowej puszce.

Smacznego !

poniedziałek, 11 maja 2009

Żytni chleb z siemieniem lnianym...


Tak wiem, jestem TROCHĘ spózniona z wypiekiem tego chlebka. Niestety jak to często w życiu bywa, nieoczekiwane sytuacje potrafią sprytnie pokrzyżować nam plany. Tak też było i teraz, ale jak to się mówi lepiej późno niż wcale:)
Chlebek zrobiłam, spróbowałam i zakochałam się. Już dawno żadne pieczywko tak nam nie smakowało. A do tego jakie zdrowe! użyłam mąki żytniej pełnoziarnistej i muszę przyznać, że był to strzał w dziesiątkę. Chlebek długo ma pyszny miąższ, chrupiąca skórkę a do tego długo zachowuje świeżość.
Polecam gorąco i z opóźnieniem dziękuję gospodyni Weekendowej Piekarni #28,

Namaczanka z siemienia lnianego:


91 g. siemienia lnianego
273 g wody

Przygotowanie: Wymieszać wszystkie siemię z wodą i odstawić na 16 godzin w temperaturze pokojowej.

Zaczyn zakwasowy:


364 g. mąki żytniej razowej
290 g. wody
17 g zakwasu żytniego

Przygotowanie:

Wymieszać składniki, aż do uzyskania jednorodnej konsystencji. Zostawić pod przykryciem na 16 godzin w temperaturze pokojowej.

Ciasto właściwe:

182 g mąki żytniej razowej
364 g mąki wysokoglutenowej np. Manitoba
119 g wody
4 1/2 g (1 1/2 łyżeczki) drożdży instant
16 g (1 solidna łyżka) soli
cała namaczanka
cały zaczyn

Przygotowanie:

W misce miksera połączyć wszystkie składniki ciasta właściwego i mieszać na wolnych obrotach do połączenia składników przez ok. 3 minut. Ilość wody dostosować do konsystencji ciasta. Miksować na średnich obrotach, aż ciasto zacznie się razem trzymać (mało rozwinięty gluten - patrz linki poniżej). Powinno to trwać ok. 3 minut, ale ciasto i tak będzie bardzo lepkie. Przełożyć ciasto do naoliwionej miski i odstawić do fermentacji na 45 minut, przykryte folią, w temperaturze ok. 26-27 stopni Celsjusza (można to uzyskać, przez włożenie miski do dużej torby foliowej z miseczką z gorącą wodą). Po tym czasie wyjąć ciasto na omączony blat, podzielić na dwie części i uformować bochenki. Zostawić pod przykryciem na 10 minut, by odpoczęły. Uformować właściwe bochenki i ułożyć do wyrastania w formach lub koszykach. Odstawić do rośnięcia na ok. 1 godzinę w temperaturze 26-27 stopni Celsjusza. Nagrzać piekarnik do temperatury 240 stopni Celsjusza. Przed pieczeniem posmarować glazurą i naciąć. Piec z parą przez 15 minut, potem zmniejszyć temperaturę do 220 i piec przez 35-45 minut, do czasu aż skórka będzie ciemno brązowa. Wyłączyć piekarnik, zostawić chlebki by wyschły przez ok. 10 minut w otwartym i stygnącym piekarniku. Ostudzić na kratce, potem zawinięte w ściereczkę przez kilka godzin zanim zostaną pokrojone.

Źródło: Blog "Wild Yeast" (zainspirowany książką Jeffrey'a Hamelman'a "Bread: A Baker's Book of Techniques and Recipes")



Ps. Dziś kolejna seria wiosennych bukiecików:) tym razem mam dla was w prezencie moje ukochane konwalie. Miłego dnia!

piątek, 8 maja 2009

Chlebek bananowy.


Muszę przyznać, że do tego wypieku długo trzeba mnie było przekonywać. Mój mąż, wielki miłośnik bananów od dawna prosił mnie o zrobienie Banana bread. Do tej pory nie mam pojęcia skąd dowiedział się o istneiniu tego chlebka ( nie podejrzewam go o nałogowe zaglądanie na strony blogów kulinarnych) ale jedno jest pewnie...obawiam się, że przez najbliższe miesiące ani jeden banan nie zmarnuje się w naszym domu:) Muszę przyznać, że mimo wcześniejszych uprzedzeń, uważam, że chlebek jest po prostu przepyszny. Wilgotny, mocno bananowy, nie za słodki. PYCHOTA!!:)
Polecam gorąco!

Przepis Nigelli z 'How to be a domestic goddess'

Skladniki:

  • 100g rodzynek
  • 75ml rumu albo burbonu (można zastąpić wodą)
  • 175g mąki
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia (dałam 1,5)
  • 1/2 łyżeczki sody (dałam 1)
  • 1/2 łyżeczki soli
  • 125g masła, roztopionego
  • 150g cukru ( całam mniej)
  • 2 duże jajka
  • 4 banany, ok 300g (dałam 360g)
  • 60g orzechow laskowych
  • 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
  • Gorzka/mleczna czekolada pokrojona na małe kawałeczki (opcjonalnie)

Rodzynki zalać rumem/wodą i zagotować w garnuszku. Zdjąć z palnika i ostudzić.

Piekarnik nagrzać do 170 stopni.

W misce wymieszac razem mąkę, proszek do pieczenia, sodę, sól i czekoladę(opcjonalnie)
W dużej misce zmiksować roztopione masło z cukrem. Powoli, ciągle ubijając, wbijać po jednym jajku. Na końcu dodac rozgniecione banany. Przy pomocy drewnianej łyżki wmieszać do masy rodzynki, orzechy i ekstrakt. Partiami dodawać mąkę, cały czas ubijając.

Foremkę o wymiarach 23x17cm wyłożyć papierem do pieczenia lub wysmarowac masłem. Ciasto przelać do formy. Piec przez 1-1,5h.
Po upieczeniu pozostawić do ostudzenia w formie na kratce.

Smacznego!

czwartek, 7 maja 2009

Ciasto z rabarbarem


Kolejna propozycja na ciasto z rabarbarem:) Od razu mówię, że jest pyszne!
Cała moja rodzinka kocha wszystko co z kruszonką, więc ciasto zniknęło ze stołu w tempie ekspresowym. Kruszonka i rabarbar to para doskonała. Idelanie smakuje też w wersji crumble, jednym z moich ulubionych deserów, ale o tym napisze dłużej innym razem. Póki co zachęcam gorąco do wypróbowania tego przepisu:) Było naprawdę pysznie:)

Przepis pochodzi z bloga Dorotki, którą cytuję:

Składniki:

  • pół kg mąki luksusowej
  • 3 jajka
  • 1 szklanka cukru (dałam trochę mniej)
  • 1 szklanka maślanki (użyłam jogurtu naturalnego)
  • pół szklanki oleju
  • 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
  • cukier waniliowy lub aromat waniliowy do smaku
  • dowolne owoce: u mnie 35 dag obranego, pociętego rabarbaru, mogą być inne owoce sezonowe; mrożone - po rozmrożeniu na bibułce, która wchłonie nadmiar wody; bardzo smaczne również z samą kruszonką)
Kruszonka:
  • 50 g masła
  • 10 łyżek mąki
  • 4 łyżki cukru
  • 1 cukier waniliowy - 16 g

Białka oddzielić od żółtek, ubić na sztywną masę. Cały czas ubijając, dodawać stopniowo cukier i cukier waniliowy. Następnie dodawać po kolei żółtka, cały czas ubijając. Powoli wmieszać olej

i ubijać.

Mąkę przesiać z proszkiem do pieczenia. Na zmianę dodawać do ciasta maślankę i przesianą mąkę, cały cały czas miksując.

Kruszonka: wszystkie składniki wyrobić między palcami, by powstała kruszonka.

Ciasto wyłożyć do formy (32 x 22 cm) wyłożonej wcześniej papierem do pieczenia. Na górę położyć owoce, przykryć kruszonką. Piec około 1 godziny (do tzw. suchego patyczka) w temperaturze 180ºC. Wystudzić.

Smacznego :)

* nie dodawajcie więcej niż 35 - 40 dag owoców (ciasto się zapadnie, powstanie zakalec i będziecie z niego niezadowoleni)

poniedziałek, 4 maja 2009

Triple chocolate muffins


Czy może być coś lepszego niż czekoladowe muffinki w niedzielne popołudnie? odpowiedź brzmi: TAK! potrójnie czekoladowe muffinki w niedzielne popołudnie:)
Jak każde muffiny robi się je w tempie ekspresowym (mając do pomocy małego szkraba w fartuszku z kubusiem puchatkiem, w tempie super ekspresowym:) ) a efekt...chyba nie muszę przekonywać, że fantastyczne:) Przepis, jak to ostatnio często bywa zaczerpnęłam z bloga Doruś.

Gorzka, mleczna i biała czekolada ze szklanką zimnego mleka to to czego potrzebowaliśmy. Ogrodowy stół i krzesła już wystawione. Słońce radośnie przypomina o sobie każdego ranka. I hura! mój ukochany bez nareszcie zakwitł, pięęęknie pachnie!
Moi kochani, nareszcie mamy wiosnę!:)

Cytuję Dorotkę:

Składniki na 12 muffinek:

  • 250 g mąki
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • ½ łyżeczki sody
  • 2 łyżki kakao dobrej jakości
  • 175 g cukru pudru
  • 150 g drobinek czekoladowych (chocolate chips), można również posiekać czekoladę
  • 250 ml mleka
  • 90 ml oleju
  • 1 duże jajko
  • 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii

W jednym naczyniu wymieszać wszystkie suche składniki, w drugim mokre. Wlać mokre do suchych i wymieszać szybko, byle się składniki połączyły.

Formę do muffinek wyłożyć papilotkami, wlać do nich ciasto, na górę każdej muffinki dodatkowo rzucić kilka drobinek czekolady.

Piec około 20 minut w temperaturze 200°C.

Smacznego!

sobota, 2 maja 2009

Szparagi z ogródka


Sobotni, słoneczny poranek...wstaję wcześnie rano zbudzona promieniami naszego największego przyjaciela-słońca:)
Zakładam szlafrok, zaparzam kubek świeżej kawy, wychodzę na taras. Patrzę, podziwiam, uśmiecham się...
Jeszcze dwa tygodnie temu skarżyłam się, że tak mało mamy w tym roku słońca, że wiosna nas nie rozpieszcza, że bez nie śpieszy się do kwitnięcia. Jeszcze tak niedawno z utęsknieniem czekałam na sezonowe owoce i warzywa, dziś mam je pod samym nosem:)
Wiem, że nie ładnie jest sie chwalić, ale nie mogę inaczej. Po raz pierwszy w życiu wyhodowałam w ogródku własne szparagi. Pamiętam, że kiedy byłam mała z ziemi w babcinym ogródku też wyrastały te wspaniałe warzywa. Były też czerwone pomidorki, rzodkiewka, szczypiorek...fasolka szparagowa, ba! nawet truskawki:)
Dziś niestety na takie ogrodnicze szaleństwa nie mogę sobie pozwolić, brak czasu, doświadczenia i ogrodniczych umiejętności, ale mimo wszystko szparagi MAM :))
Dziś zjemy je na obiad, bez żadnych dodatków, po prostu. Nie mogę sie doczekać jak będą smakowac!:)


Wszelkie prawa zastrzeżone!
Kopiowanie i rozpowszechnianie bez mojej zgody zabronione. Zdjęcia i teksty są mojego autorstwa i nie zgadzam sie na ich kopiowanie oraz rozpowszechnianie bez mojej zgody (patrz : Ustawa z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych)