niedziela, 9 sierpnia 2009

O naturze słow kilka


Jest cos magicznego i pieknego w posiadaniu wlasnego ogrodu. Moze on byc schronieniem przed gwarem wielkiego miasta, ostoja w chwilach kiedy jedyne o czym marzymy to chwila samotnosci, miejscem spotkan z przyjaciolmi w cieple, letnie wieczory. Ogrod zawsze byl dla mnie czyms wyjatkowym. Tak badzo doceniam to, ze jako mala dziewczynka mialam to szczescie wychowywac sie w domu otoczonym zielenia, z kwiatami niemal wkradajacymi sie przez okno do mojego pokoju.
Nie wyobrazam sobie juz mieszkac w innym miejscu, ciesze sie, ze moje dziecko tez ma mozliwosc zasmakowac radosci jaka moze sprawic kawalek trawnika i drzewko w domowym ogrodku. Czysta, nienaruszona natura, piekno ukryte w prostocie.
W moim ogrodzie oprocz kwiatow mam tez pare drzewek owocowych i wspomiane juz kiedys szparagi :) Ogromna frajde sprawia mi hodowanie wlasnych owocow i warzyw. Obecnie, kiedy na polkach w wielkich supermarketach znalezienie naprawde swiezych produktow graniczy z cudem, dobrze jest moc wyhodowac cos samemu:)


Osobiscie trudno jest mi nawet uwierzyc w autentycznosc organicznych warzyw czy owocow obecnych teraz na rynku. Wedlug najnowszych badan przeprowadzonych bodajze w Anglii wynika, ze organiczne produkty wcale nie sa zdrowsze od tych 'zwyklych'. Podobno zeby produkt mogl zostac nazwany organicznym musi tak czy siak byc spryskiwany jakimis chemicznymi substancjami. Co wy na to? przyznacie, ze niezbyt to dobra wiadomosc...
Jaki wiec z tego wniosek? hodujmy wlasne owoce i warzywa! hodujmy ile tylko sie da. W Anglii taki zwyczaj stal sie niemal moda. Kazdy chce teraz cos uprawiac. W ogrodzie czy na dachu wierzowca, nie wazne! licza sie intencje i zapal jaki wkladamy w to, zeby nasze nasionka przeistoczyly sie w piekne, dorodne pomidory, szparagi, maliny czy truskawki:) Stworzmy nasz wlasny, zaczaroway ogrod...

3 komentarze:

Majana 9 sierpnia 2009 10:24  

Olu, jak pięknie to ujęłaś i pokazałaś kawałek swojego ogrodu :)
Proszę o więcej :)))
Pozdrawiam cieplutko:))

Ps. Też wychowywałam się w otoczeniu zieleni i ogródka. :)

Bea 9 sierpnia 2009 10:27  

Na szczescie w Szwajcarii 'eko' jest 'eko', niczym 'dziwnym' nie jest pryskane ani nawozone; dowodza tego rowniez przerozne testy laboratoryjne, gdzie NA i W 'zwyklych' owocach i warzywach jest po kilka pestycydow lub srodkow grzybobojczych, a na 'eko' nie ma. To samo jest z winem, odechcialo mi sie tego 'normalnego' gdy zobaczylam, ile tam jest pestycydow... Bo to nie chodzi o to, ze warzywa eko maja wiecej witamin czy mineralow, ale o to, ze dzieki nim nie wkladamy w siebie niezbednej chemii. Za bardzo siebie lubie, by sie karmic takimi dodatkami ;)
I tez mi sie marzy jakis maly ogrodek, jednak jak na razie pozostaje to w sferze marzen.

Pozdrawiam!

Małgoś 9 sierpnia 2009 11:19  

Olu, pisz o ogrodzie, pisz więcej, może w końcu się przekonam, że warto... :) Mąż namawia (na dom), ja że nie.., że chcę pozostać w mieście, ale własny ogród... choć jedno przeczy drugiemu - pozostaje w marzeniach... Właśnie u Leloop oglądałam przed chwilą zdjęcia z Jej ogrodu... Teraz TY... :) A ja sama popełniłam wpis na Pieprzu o uprawie cukinii za oknem. :D

Wszelkie prawa zastrzeżone!
Kopiowanie i rozpowszechnianie bez mojej zgody zabronione. Zdjęcia i teksty są mojego autorstwa i nie zgadzam sie na ich kopiowanie oraz rozpowszechnianie bez mojej zgody (patrz : Ustawa z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych)