środa, 31 grudnia 2008

Szczęśliwego Nowego Roku!


Kolejny rok za nami. Dla jednych był to czas wielkich radości, zmian na lepsze, bezkresnego uśmiechu i miłych niespodzianek...Dla innych czas wielu rozczarowań, zmartwień i smutków...
Jednak jak mawia moja mama i bohaterka jednej z moich ulubionych książek Bridget Jones," skoro mijający rok był dla nas pechowy oznacza to, zgodnie z wyliczeniami matematycznymi, że w następnym wszystko odmieni się na lepsze". Od wielu wielu lat żyję zgodnie z tą teorią. Wierzę, że nic w życiu nie dzieje się bez przyczyny. Wszystko ma swoje miejsce i czas :-)
Szczęśliwego Nowego Roku!!!

czwartek, 25 grudnia 2008

Makowiec



Długo nie mogłam zdecydować się na to, jaki makowiec zrobie w tym roku. Przez wiele lat, co roku wypróbowywałam różne przepisy, starając się znaleść taki, który przywołałby magiczny smak dzieciństwa...świątecznej strucli mojej babci. Niestety, rok w rok żaden przepis nie był w stanie mnie usatysfakcjonować. Zawsze coś było nie do końca w porządku.
W tym roku, nareszcie odnalazłam to czego szukałam tak długo. Makowiec jest idealny. smak...jakgdyby przygotowywała go moja babcia, ubrana w kolorowy fartych w kratke z rekami i buzią umazanymi w mące...Pamiętam te snieżne, pachnące piernikiem, makowcem, kapustą i grzybami święta. Pamiętam jak stałam przy Babci i pomagałam( niestety wtedy jeszcze nie udolnie) lepic pierogi. Zawsze fascynowaly mnie te doroczne rytułały podczas, których cały dom przesiakniety był Bozonarodzeniowymi zapachami...
Dziś, kiedy jestem już dorosła, mam własną rodzinę i dziecko sama jestem gospodynią Wigilijnych kolacji. Lepie pierogi, piekę pierniki, przygotowuje zakwas z buraków na nasz ukochany barsz... Przejęłam pałeczkę od mojej Babci i mamy, które od zawsze uczyły mnie tego, że kuchnia i kulinaria to nie tylko suche słowa zamknięte w książkach kucharskich, to również sztuka...zarówno dla ciała jak i duszy...

Przepis na ten makowiec znalazłam przez przypadek na cincin, autorka jest Dziunia, ktorej bardzo dziękuję i która cytuję:

Ciasto krucho-drożdżowe:

40 dkg mąki posiekać z 15 dkg masła,dodać 5 dkg drożdży rozpuszczonych w 3 łyżkach śmietany,dodać 2 czubate łyżki cukru pudru,1/3 łyżeczki soli,2 całe jaja i 1-2
żółtka.Zagnieść ciasto.Odstawić do wyrośnięcia.

Masa makowa:

  • 1/2 kg maku
  • 1 l mleka
  • 10 dkg masła
  • 15 dkg cukru
  • 3 jajka
  • 3/4 szklanki miodu
  • zawartość środka laski wanilii lub duży cukier waniliowy10 dkg migdałów rozdrobnionych
  • 10 dkg orzechów włoskich
  • 10 dkg rodzynek
  • skórka pomarańczowa
  • skórka cytrynowa
  • kieliszek rumu
  • ewentualnie słodka śmietana kremówka

Mak zalewam mlekiem i doprowadzam do wrzenia,gotuję na wolnym ogniu ok.1/2
godziny-trzeba pilnować i mieszać często bo lubi się przypalać.Po ugotowaniu
odstawiam do dnia następnego.Potem odsączam mak na sicie,musi byc dokładnie
bardzo odsączony,można zostawić go w szerokiej misce do przeschnięcia.Następnie
mielę go 3 razy w maszynce do mielenia z sitkiem do maku.

Jeśli używam gotowego zmielonego na sucho maku to zalewam go gorącym mlekiem
tak aby nabrał wilgoci, ale żeby nie był bardzo mokry.
W dużym garnku roztapiam masło i wsypuję do niego migdały i orzechy,smażę
chwilę do lekkiego zrumienienia.Dodaję miód i przesmażam chwilę,dodaję
następnie wanilię,a na końcu rum.Wlewam tę masę do maku i mieszam dokładnie
dodając resztę bakalii.Odstawiam do przestudzenia.
Żółtka ubijam z połową cukru do białości i mieszam z masą makową.2 białka
ubijam wsypując pod koniec ubijania drugą połowę cukru-też mieszam to z masą
makową.Jeśli zdarzy się że masa będzie zbyt sucha wtedy dolewam trochę śmietany
kremówki-masa ma być dość gęsta ale smarowna.

Formowanie ciasta:

Ciasto dzielę na dwie części.Rozwałkowuję każdą na duży prostokąt tak żeby
ciasto było dość cienkie-ok.1/2 cm.Smaruję ciasto wcześniej odłozonym i lekko
ubitym białkiem i wykładam po połowie masy makowej na każdą część zostawiając
wzdłuż 3 boków pas bez masy szerokości ok.4 cm.Zwijam makowiec luźno,zaczynając
od boku z masą,a boki nieposmarowane podkładam po zawinięciu pod spód.Trzeba
pamiętać o bardzo luźnym zwijaniu ciasta ponieważ ciasno zwiniętę pęka w
trakcie pieczenia.Teraz makowce zawijam bardzo luźno w papier do pieczenia i
wkładam do zimnego piekarnika właczając go na 175 stopni.Piekę ok.40-50
minut,aż makowce wyrosną i przypieką się wyraźnie z wierzchu.
Jeszcze ciepłe lukruję lukrem z przesianego cukru pudru wymieszanego z wrzącą
wodą na gęstą masę.

Dodam jeszcze, że są to proporcje na dwa wielkie makowce i spokojnie można
podzielić ciasto i masę na 4 porcje jeśli ktoś chce makowce mniejsze.

Jeszcze jedna uwaga dotycząca wyrastania uformowanego makowca
Jeśli Wasz piekarnik nagrzewa się bardzo wolno, to zastosujcie się do przepisu powyżej.
Jeśli jednak Wasz piekarnik jest szybki jak błyskawica to odstawcie uformowane
makowce do wyrośnięcia w ciepłe miejsce na ok. 1/2 godziny.

Smacznego!

Świąteczne przysmaki

A oto zdjecia niektorych pysznosci, jakie goscily dzis na naszym stole. Postaram sie w najblizszym czasie dodac rowniez przepisy:)
Zycze Wesolego Świetowania!








środa, 24 grudnia 2008

Świąteczne Życzenia

W ten świąteczny, wyjątkowy dzien życzę wam wszystkim wesołych, spokojnych, pełnych ciepła i miłości świąt. Spedzonych w gronie najblizszych. Mam nadzieję, że nadchodzące dni będą tak wspaniałe i radosne jak tylko tego pragniecie.

Pozdrawiam Serdecznie!:)

niedziela, 21 grudnia 2008

Pierniczki Świąteczne


Pieczenie Pierniczków to nasz coroczny zwyczaj:) do tej pory korzystałam zawsze z jednego przepisu, ale w związku z tym, że ostatnio (jak juz pisałam wcześniej) fascynują mnie ciasta, które muszą sobie trochę poleżeć zanim je wszystkie pochłoniemy, w tym roku wypróbowałam ten przepis. Ciasto na pierniczki powinno sie robić na okolo 4-5 tygo przed pieczeniem. W tym roku niestety nie udało mi się przygotować go na tyle wcześnie. Zagniotłam ok 3 tyg temu, a wczoraj upiekłam. Co tu dużo pisać- Pierniczki są wspaniałe:) Podczas pieczenia w całym domu pachniało Bożym Narodzeniem. I chociaż z kuchni wyszłam o 2 w nocy, to było warto:)
Przepis znalazłam na forum cincin, a autorką jest niezastapiona Graz:)

Cytuję Graz:

  • 1 kg mąki
  • 1/2 litra miodu
  • 2 szklanki cukru
  • 1 kostka smalcu
  • 1/2 szklanki mleka
  • 3 płaskie łyżeczki sody oczyszczonej
  • 3 jajka
  • szczypta soli
  • 1 torebka gotowej przyprawy do pierników, ale to nie wystarczy, do tego osobno:
  • imbir
  • cynamon
  • gałka muszkatałowa
  • kardamon (czasem trudno kupić, więc można opuścić)
  • mielone goździki

W dużym rondlu na małym ogniu rozpuszczamy miód, smalec i cukier na jednolitą masę i czekamy.
Kiedy ostygnie dodajemy mieszając i ugniatając rękami mąkę, jajka, sodę rozpuszczoną w chłodnym mleku, szczyptę soli oraz
przyprawy - do gotowej mieszanki dodajemy oryginalnych przypraw, tak by wszystkich było pół szklanki (jak ktoś nie lubi
aromatycznie to można wziąć troszkę mniej, ale ja polecam tą pełnię korzennych aromatów).
Zagniatamy na jednolitą masę, odklejamy ręce (i oblizujemy mniam mniam) po czym miskę okrywamy ręcznikiem i folią, ale nie
całkiem szczelnie i stawiamy w chłodnym miejscu (balkon, lodówka) na 4-5 tygodni. Tak więc mam przed sobą 5 tygodni walki ze sobą by nie wyjeść pysznego surowego ciasta.


Przed świętami wałkujemy ciasto, niezbyt cienko, bo będzie twarde i wycinamy fantazyjne wzory (ale radość dla dzieci,
obowiązkowo bałwanki, choinki i aniołki!) lub korzystamy z foremek. Jak sobie przypomnę to napiszę do ilu stopni nagrzewamy
piekarnik. Pieczemy 10-15 minut do zarumienienia, czas zależy od grubości i wielkości pierniczka, wyjmujemy i jak ostygną
bierzemy się za artystyczną robotę (koniecznie z dziećmi!)
Przygotowujemy lukier z cukru pudru i białka, pisaki tortowe, którymi też możemy zabarwić go na różne delikatne kolory, polewę
czekoladową, wiórki kokosowe, rozdrobnione orzeszki, płatki migdałów, kolorową cukrową posypkę i mamy cudnie pachnącą zabawę na
cały wieczór.
Potem układamy w kartonie, leciusieńko kropimy wodą i przykrywamy folią, by na Wigilię były miękkie. Aha - twarde też są pycha.

Smacznego!

Ps. wielkie brawa należą się oczywiście Zosi, która dzielnie i z ochotą dekorowała pierniczki:)

środa, 17 grudnia 2008

Piernik Świąteczny



Moja propozycja na tegoroczne Świeta. Wspaniały, pyszny, aromatyczny piernik, który na pewno stanie się ulubieńcem całej rodziny. Przepis znalazłam na forum cincin i od razu mi się spodobał. Trzeba poczekać na niego 3 tygodnie, ale warto:)

cytuję Ewę z cincin:

50 dag mąki
25 dag cukru
25 dag miodu
30 ml wódki
2 jaja
czubata łyżka masła
łyżeczka przyprawy do pierników
2 łyżki kakao
łyżeczka sody
15 dag suszonych śliwek
10 dag rodzynek
masło do formy
Ponadto
50 ml kawy rozpuszczalnej
100 ml wódki
polewa czekoladowa
dżem

Śliwki namoczyć, osączyć i pokroić. Miód z cukrem i przyprawami rozpuścić w rondelku. Dodać masło, przestudzić, wbić jajka, wymieszać. Dodać mąkę, sodę rozpuszczoną w 1/3 szklanki wody, wódkę, kakao, śliwki i rodzynki. Wyrobić ciasto, przełożyć do wysmarowanej masłem formy (keksówki) i piec 60 min w temp 200 st.
Ostudzić. Wyjąć z formy.
Zawinąć w folię i odłożyć na 1 tydzień

Po tygodniu ponakłuwać wykałaczką i nasączyć kawą wymieszaną z 50 ml wódki. Zawinąć i odłożyć na 1 tydzień

Po tygodniu przekroić, nasączyć resztą wódki, przełożyć powidłami, złączyć części. Polać piernik polewą. Gdy zastygnie zawinąć w folię i odłożyć na kolejny tydzień


PS. Piernik na zdjeciu nie jest jeszcze przełożony powidłami. Postaram się dodać zdjęcie efektu końcowego

smacznego!

poniedziałek, 15 grudnia 2008

Christmas Cake


Czuję się jakbym nie pisała całe wieki...właściwie tak było. Najpierw awaria komputera, i ponad 2 tygodniowa naprawa, potem katary, kaszle i bóle gardełka mojej córci a na końcu czysty brak czasu, przygotowania do świat. Na szczęście pomimo mojej pozornej nieobecności, skrupulatnie wzbogacałam moja wiedzę o kolejne wspaniałe( lub czasem mniej wspaniałe) przepisy. Piekłam, gotowałam i nastrajałam się do świat, a te już tuż tuż :)
Na szczęście dzieki Małgosi z Pieprz czy wanilia, która swoim komentarzem zmobilizowała mnie i oto jestem:) od dziś postaram się nadrobić zaległości z ostatnich tygodnii.

Za oknem mamy już prawdziwą zimę. Nie myślę tu naturalnie o białym puchu, pokrywającym dachy i parapety naszych okien, ale o nastroju, który chyba już w każdym domu przypomina, że świeta nadchodzą.
Czasem, kiedy przypominam sobie moje własne dzieciństwo przed moimi oczyma stają obrazy zaśnieżonych dróg, drzew uginających sie pod ciężarem śniegu, który tak wspaniale pruszył w zimowe wieczory. W oknie adwentowe lampki, na kredensie metalowa puszka z pierniczkami, które mama upiekła trzy tygodnie temu, a które dla nas, dzieci były skarbem jedynym w swoim rodziaju. Takie zimy, nie raz i nie dwa były przyczyną wielu wolnych dni, kiedy to zawieje śnieżne uniemożliwiały nam chodzenie do szkoły....chciałabym, żeby i moja Zosieńka mogła przezyć coś takiego, żeby tej zimy mogła poczuć pod stopami prawdziwy, miękki i śnieżnobiały puch...oby takie właśnie były tegoroczne święta.

Dzisiaj zamieszczam przepis na Brytyjskie ciasto świąteczne. Zrobiłam je juz ponad 3 tygodnie temu, ale z powodów wyżej wymienionych nie wkleiłam. Jestem bardzo ciekawa smaku tego, czym troskliwie opiekuje się od prawie miesiąca. Mam nadzieje, że efekt będzie...hmm...pyszny:)

przepis zaczerpnity z forum ptasi, która tez cytuję:

Składniki (na foremkę 23-24 cm):

  • 700 g sułtanek
  • 225 g rodzynek
  • 110 g koryntek
  • 110 g kandyzowanych wiśni
  • 110 g kandyzowanych skórek cytrusowych
  • 120 ml brandy/rumu
  • 225 g miękkiego masła
  • 195 g brązowego cukru
  • 1 łyżeczka otartej skórki pomarańczowej
  • 1 łyżeczka otartej skórki cytrynowej
  • 4 duże jajka
  • 2 łyżki marmolady
  • 1 lyżeczka esencji migdałowej
  • 350 g mąki
  • 1 łyżeczka przypraw korzennych
  • 1/4 łyżeczki cynamonu,
  • jw. gałki muszkatołowej,
  • szczypta soli

Wszystkie bakalie umieścić w misce, zalać brandy, przykryć i zostawić do nasączenia na noc. Następnego dnia utrzeć cukier z miękkim masłem (najlepiej mikserem, bo ręcznie może potem być trudno), dodać starte skórki, przy cały czas chodzącym mikserze dodawać po jednym jaja, następnie marmoladę, następnie na przemian mąkę zmieszaną z przyprawami i solą oraz namoczone bakalie. Na koniec dodać esencję migdałową. Całość wymieszać, przełożyć do przygotowanej foremki. W Goddess Nigella radzi tylko podwójnie, z "górką" (papierem wystającym ponad brzegi), wyłożyć tortownicę papierem do pieczenia i ew. papierem pakowym, w Feast radzi jeszcze owinąć papierem formę z zewnątrz, i dwa razy tak zrobiłam. W tym roku wyłożyłam tylko wewnątrz dwoma warstwami i było ok, więc warstwa zewnętrzna nie jest konieczna. Ciasto pieczemy 3-3,5 h w 150 st. (stąd zabezpieczenia - by się nie spaliło); po 3 h można sprawdzić patyczkiem, czy jest wypieczone w środku. Po upieczeniu od razu ciasto zlewamy po wierzchu paroma dodatkowymi łyżkami brandy/innego alkoholu i natychmiast owijamy folią aluminiową (para ma zapewnić miękkość)

Gdy ciasto całkowicie ostygnie, zawijamy je ponownie w papier/folię i umieszczamy np. w szczelnym pojemniku na czas leżakowania. Można co jakiś czas podlać alkoholem.

Wszelkie prawa zastrzeżone!
Kopiowanie i rozpowszechnianie bez mojej zgody zabronione. Zdjęcia i teksty są mojego autorstwa i nie zgadzam sie na ich kopiowanie oraz rozpowszechnianie bez mojej zgody (patrz : Ustawa z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych)