niedziela, 28 września 2008

Tarte-Tatin


Muszę przyznać, że to był mój pierwszy raz z tą tarta, ale informuję już teraz, że na pewno nie ostatni! jej smak, zapach i prostota wykonania sprawiły, że kompletnie daliśmy sie zaczarować. A w związku z tym, że dzisiaj Dzień Jabłka, przyłączam się do wspolnej zabawy:) to moje pierwsze świętno więc mam nadzieje, że wybrałam przepis godny święta tego najcudowniejszego, najbardziej przez nas ukochanego owocu:)

Przepis pochodzi ze strony Liski, której jak zwykle bardzo dziękuję za inspiracje:)

Na ciasto kruche:
150 g mąki
100 g masła pokrojonego w małe kawałeczki
25 g brązowego cukru
2 żółtka

Na jabłka: 100 g brązowego cukru
40 g masła
5 jabłek średniej wielkości obranych i pokrojonych w ćwiartki

Ciasto: zagnieść wszystkie składniki na gładkie kruche ciasto i włożyć do lodówki na pół godz.
W tym czasie przygotować jabłka: na dużej patelni (ja używam ze stali nierdzewnej ze stalową rączką), rozgrzać masło z cukrem. Kiedy zacznie się karmelizować, wrzucić jabłka i smażyć je ok. 15 minut. B. ważne: nie przekręcać ich zbyt często, bo się rozpadną, a nie powinny. Kiedy jabłka nabiorą złocistego koloru (ja trzymam je tak długo, aż się zrobią brązowe, ale nie spalone!!), wyjmujemy z lodówki ciasto. Ciasto trzeba rozwałkować na krążek o średnicy większej niż średnica patelni.
Ciasto ułożyć na jabłkach, podwinąc brzegi do środka. wstawić do piekarnika nagrzanego do temp. 200 st C. Piec 20 minut, następnie zmniejszyć temp. do 160 stopni i piec kolejne 20 min. Po upieczeniu wyjąc z piekarnika, nożem odsunąć brzeg ciasta od patelni, na wierzch patelni położyć duży talerz i jednym ruchem przewrócić tartę na talerz. Może się okazać, że do patelni przywarło część jabłek - nic strasznego - odrywamy je delikatnie nożem i układamy na cieście. Jeśli ciasto jest gorące, to jabłka ładnie się "wkleją" z powrotem.

Smacznego!




środa, 24 września 2008

Słodkie bułeczki



Delikatne, słodkie i uwielbiane przez nasze maluchy bułeczki:) Przepis na nie znalazłam na stronie Liski i postanowiłam je wypróbować:) Moja dziewczyna byłą zachwycona ich smakiem i już poprosiła o powtórkę z rozrywki w weekend:) Ja osobiscie wolę chyba pieczywo bardziej wytrawne niż słodkie, ale jedzone na ciepło z masełkiem i powidłami własnej roboty absolutnie mnie oczarowały.
Polecam!:)

Cytuję za Liską:

Przepis na 16 bułeczek

1 łyżka drożdży suszonych
1 szklanka (200 ml) zsiadłego mleka, jogurtu lub maślanki
1/4 szkl wody
2 łyżki cukru
60 g miękkiego masła
1 jajko
2 łyżeczki soli
4 szklanki mąki (ok. 600 g)


Wszystkie składniki mieszamy - ręcznie lub mikserem. Wyrabiamy gładkie ciasto, z którego formujemy kulę. Przykrywamy ją ściereczką i odstawiamy do wyrośnięcia na ok 1-2 h.
Formujemy bułeczki. Spryskujemy je oliwą, układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Odstawiamy do wyrośnięcia na ok. 30 minut. Nacinamy bułeczki ostrym nożem lub nożyczkami. Posypujemy lekko mąką.
Piekarnik nagrzewamy do 200 st C.
Pieczemy ok. 15 minut lub do czasu zarumienienia.

Smacznego!

niedziela, 21 września 2008

Powidła Śliwkowe


Za oknem już prawdziwa jesień...Z dnia na dzień piękne słoneczne lato musiało ustąpić miejsca smutnej, szaro-burej jesieni...I chociaż według kalendarza lato nadal trwa wszyscy już wiemy, że na prawdziwe ciepełko bedziemy musieli czekać przez następny rok...
Nie lubię takiej pogody, zawsze wprawia mnie ona w nastrój lekkiego otępienia, żeby nie powiedzieć przygnębienia. W ogrodzie nagromadziły sie tony złotych liści, które spadły z naszego ponad 100 letniego dębu, pamiętającego jeszcze czasy mojego pradziadka...moje ukochane begonie nie przeżyły pierwszych porannych przymrozków, kaloryfery zostały już uruchomione na prośbe mojego wiecznego małego zmarźlaka...coż-prawdziwa jesień.

Nie mogę jednak ciągle tak narzekać dlatego dla otuchy dla nas wszystkich- tęskniących za słonecznym latem, mogę z całą pewnościa powiedzieć, że są jednak niektóre rzeczy w tej całej nieszczesnej jesieni, które lubie:) Na przykład powidła śliwkowe, ciasta ze śliwkami, gruszki zerwane prosto z naszego drzewa...mmm...te pyszności rzeczywiście mogą osłodzić nam zimne, deszczowe popołudnia.

Powidła śliwkowe robię co roku, od lat. Przepis na nie pochodzi ze starego zeszyciku mojej babci, której przetwory cieszyły sie uwielbieniem całej naszej rodziny.

Powidła śliwkowe

Śliwki pestkujemy, wrzucamy do dużego garnka z jak najgrubszym dnem i gotujemy na małym ogniu przez 3-4 dni. Ostatniego dnia dorzucamy do śliwek 3 goździki, dla smaku - Nie słodzimy powideł. Słoiki sparzamy wrzącą wodą, osuszamy i napełniamy powidłąmi. Pasteryzujemy.

Banalnie proste a jednak tak wyjątkowe:)

Smacznego!

Wszelkie prawa zastrzeżone!
Kopiowanie i rozpowszechnianie bez mojej zgody zabronione. Zdjęcia i teksty są mojego autorstwa i nie zgadzam sie na ich kopiowanie oraz rozpowszechnianie bez mojej zgody (patrz : Ustawa z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych)