Powidła Śliwkowe
Za oknem już prawdziwa jesień...Z dnia na dzień piękne słoneczne lato musiało ustąpić miejsca smutnej, szaro-burej jesieni...I chociaż według kalendarza lato nadal trwa wszyscy już wiemy, że na prawdziwe ciepełko bedziemy musieli czekać przez następny rok...
Nie lubię takiej pogody, zawsze wprawia mnie ona w nastrój lekkiego otępienia, żeby nie powiedzieć przygnębienia. W ogrodzie nagromadziły sie tony złotych liści, które spadły z naszego ponad 100 letniego dębu, pamiętającego jeszcze czasy mojego pradziadka...moje ukochane begonie nie przeżyły pierwszych porannych przymrozków, kaloryfery zostały już uruchomione na prośbe mojego wiecznego małego zmarźlaka...coż-prawdziwa jesień.
Nie mogę jednak ciągle tak narzekać dlatego dla otuchy dla nas wszystkich- tęskniących za słonecznym latem, mogę z całą pewnościa powiedzieć, że są jednak niektóre rzeczy w tej całej nieszczesnej jesieni, które lubie:) Na przykład powidła śliwkowe, ciasta ze śliwkami, gruszki zerwane prosto z naszego drzewa...mmm...te pyszności rzeczywiście mogą osłodzić nam zimne, deszczowe popołudnia.
Powidła śliwkowe robię co roku, od lat. Przepis na nie pochodzi ze starego zeszyciku mojej babci, której przetwory cieszyły sie uwielbieniem całej naszej rodziny.
Powidła śliwkowe
Śliwki pestkujemy, wrzucamy do dużego garnka z jak najgrubszym dnem i gotujemy na małym ogniu przez 3-4 dni. Ostatniego dnia dorzucamy do śliwek 3 goździki, dla smaku - Nie słodzimy powideł. Słoiki sparzamy wrzącą wodą, osuszamy i napełniamy powidłąmi. Pasteryzujemy.
Banalnie proste a jednak tak wyjątkowe:)
Smacznego!
0 komentarze:
Prześlij komentarz